ŚWIAT | Środa, 30 marca 2011 (06:32)
"50 z Fukushimy" - tak nazywano we wczesnej fazie operacji personel, który starał się opanować sytuację w japońskiej elektrowni. Obecnie w strefie ewakuacji pracuje z przerwami ok. 700 osób, czyli 14 razy więcej niż tuż po katastrofalnym trzęsieniu ziemi i tsunami. Anonimowi bohaterowie ryzykują życie i zdrowie, by nie dopuścić do pogłębienia kryzysu nuklearnego w Japonii. Trzech z nich otrzymało dawki promieniowania przekraczające normy, gdy doprowadzali zasilanie do reaktora nr 3. Po tym incydencie dwaj technicy z poparzonymi nogami trafili do szpitala. Większość pracowników jest zbyt zajęta pracą w elektrowni, by wracać do domu. "Są prawdziwymi samurajami" - napisał jeden z użytkowników Facebooka na stronie poświęconej pracownikom siłowni. Niestety są oni coraz bardziej nerwowi i wyczerpani psychicznie. Piętrzące się trudności sprawiają, że tracą nadzieję na ostateczny sukces.
1 / 12
Źródło: AFP