Wielka Brytania likwiduje puby
Puby, tradycyjna ostoja lokalnych społeczności w W. Brytanii, zamykają się w najszybszym tempie od lat, co ma negatywne skutki dla więzów społecznych, gospodarki i turystyki - donosi telewizja Sky, powołując się na dane stowarzyszenia BBPA (The British Beer and Pub Association).
Z danych wynika, że w 2007 zamknięto 1.409 pubów, wobec 216 w 2006 r. i 102 w 2005 r. Odnotowane w ub.r. przyspieszenie nie wyhamowało w 2008 r. W najtrudniejszej sytuacji są puby miejskie, których liczba w pierwszym półroczu 2008 r. zmniejszyła się o 2 proc.
Wśród powodów BBPA wymienia zakaz palenia w miejscach publicznych, wprowadzony w Anglii i Walii 1 lipca 2007 r., pogorszenie koniunktury gospodarki, która skłania Brytyjczyków do ograniczenia wydatków, wyższe ceny piwa spowodowane zwyżką akcyzy i chmielu oraz kapryśną pogodę.
Obrotów pubów nie zwiększyła zmiana przepisów, dopuszczająca dłuższe godziny otwarcia i sprzedaż alkoholu przez całą dobę, ponieważ równocześnie utraciły one klientów z powodu zakazu palenia. Z kolei zakaz palenia oznacza, że coraz ważniejszą pozycją obrotów staje się sprzedaż posiłków, co dla pubów oznacza wejście na bardzo konkurencyjny segment rynku.
W ocenie większości menedżerów pubów, ankietowanych przez ośrodek CGA, głównym powodem spadku obrotów nie jest zakaz palenia, lecz to, że Brytyjczycy w obliczu większych trudności z uzyskaniem kredytu chcąc nie chcąc muszą oszczędzać.
- Obecne szybkie tempo zamykania pubów zagraża ważnemu spoiwu społeczności i lokalnej historii. Dlatego puby potrzebują wsparcia ze strony rządu i społeczeństwa - oświadczył dyrektor BBPA Rob Howard.
Tymczasem rzecznik BBPA Gareth Barrett uważa, że choć tempo zamykania pubów jest wysokie, przyszłość napawa optymizmem. - Pozyskanie nowych klientów wymaga czasu, ale mamy nadzieję, że w najbliższych latach sytuacja się ustabilizuje i będzie można myśleć o nowej ekspansji - powiedział.
INTERIA.PL/PAP