Sprzątanie Everestu po raz trzeci
28-osobowa grupa sprzątaczy wyruszyła dziś w kierunku Mount Everest w celu oczyszczenia najwyższej góry świata. Grupa planuje również pochowanie ciał wspinaczy w wysokogórskich szczelinach, z uwagi na fakt, iż skomplikowane byłoby zniesienie ich w dół.
Śmiałkami-ekologami jest trzech Japończyków, trzech wspinaczy z Korei Płd., dwóch himalaistów z Gruzji i 20 Szerpów przewodników. Wspinacze mają zamiar uprzątnąć co najmniej 1,5 tony śmieci pozostawionych na górskich stokach przez poprzednie ekspedycje.
- Zniesiemy butle tlenowe, namioty, puszki po jedzeniu i liny - zapowiada lider ekspedycji sprzątaczy 28-letni Japończyk Ken Noguchi. Dodał, iż spróbują też pochować zamarznięte ciała wspinaczy w okolicy Południowego Siodła na wysokości bliskiej szczytowi.
Na Evereście śmierć poniosło już prawie 180 osób. Południowe Siodło (na wysokości 8 tys. m) jest ostatnim obozem i miejscem ostatniego odpoczynku tuż przed atakiem szczytowym. Niejednokrotnie to właśnie tam wspinacze nawet i kilka dni oczekują na korzystną pogodę. Miejsce to cieszy się sławą najwyżej usytuowanego śmietnika Ziemi.
Nepalskie władze turystyczne żądają od wspinaczy zabierania ze sobą wwiezionego w góry sprzętu i ekwipunku, lecz do tej pory nie dysponują skutecznym sposobem na wyegzekwowanie tego nakazu.
Noguchi przeprowadzał już dwukrotnie ekspedycje sprzątaczy od strony Tybetu. W 2000 r. zniósł z gór 1,5 tony śmieci, w zeszłym roku już 1,6 tony.
- Do Japonii i Korei Płd. zabiorę około 70 procent zebranych śmieci i wystawię je na ekspozycji, by uzmysłowić ludziom problem najwyższego szczytu świata - powiedział Noguchi.
INTERIA.PL/AP