Śmigłowiec w krainie lodu
(Reuters) Brytyjscy piloci chcą pobić rekord przelotu śmigłowcem dookoła świata "zahaczając" o bieguny.
Jennifer Murray i Colin Bodill nie boją się marzyć. Ona ma 66 lat, on jest o 11 lat młodszy. Jednak wiek o niczym nie świadczy. Murray jest pierwszą kobietą, która obleciała śmigłowcem świat. Jej partner dokonał tego samego w lekkim samolocie. Teraz połączyli siły, by ustanowić nowy rekord - oblecieć świat "zahaczając" o bieguny.
Już przekroczyli biegun południowy. Pokonali 23 tys. km i szykują się do drogi na północ.
Nie jest to jednak dziecinny spacerek. Zdarzyło im się zmagać z burzami i nocować na skutych lodem połaciach Antarktydy.
- Bardzo się cieszę, że mamy to już za sobą. Nie żeby chodziło o sam lot. Po sześciu dniach spędzonych w namiocie na lodzie moje plecy mają dosyć. Pogoda na Antarktydzie była paskudna, a samo latanie nad nią nie należało do przyjemności - mówi Bodill.
- Poza ciągłym dyskutowaniem trasy przez radio nie jest źle. Za to mamy zapierające dech w piersiach widoki - dodaje Murray.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, śmiałkowie wrócą do Teksasu, gdzie zaczęli swoją podróż, pod koniec maja.
INTERIA.PL/Reuters