- Precyzja namierzanie jest spora; najtrudniej jest się schować osobom pracującym w dużych miastach. Tam błąd wynosi około 100 metrów - mówi Jacek Kalinowski, przedstawiciel jednego z operatorów sieci telefonii komórkowej. Poza miastem wyniki są dużo gorsze, ale - jak dodaje Kalinowski - wciąż na tyle dobre, aby szef zorientował się, że jedziemy w stronę Gdańska, choć mieliśmy załatwić sprawę w Szczecinie. Ale namierzany może być każdy z nas, bo firm, które mają taką usługę, przybywa. W tej chwili jest ich już kilkaset. Jednak na śledzenie przez telefon decydują się nie tylko pracodawcy. Z takich usług korzystają np. rodzice, by zlokalizować swoje pociechy, lub osoby prywatne, by namierzyć znajomych. Tylko, że nasi znajomi muszą się na to zgodzić, pracownika nikt nie pyta...