Lisia manifestacja Donalda Tuska
Poszedł Tusk premier nagrodę przyznaną mu przez lisi jeszcze tygodnik "Wprost" odebrać. Poszedł z lisem.
/
Tyle, że Lisa już we "Wproście" nie ma, plotek o wielkim łubudubu, które Lisa z fotela wyrzuciło jest za to co niemiara. Premier przyniósł ze sobą lisa-lalkę, by zamanifestować, po czyjej stronie bije jego premierowskie serce. "Kogoś tu brakuje" - dał do zrozumienia. Tyle tylko, że - czy od tego jest premier, żeby się wtrącać w wewnętrzne sprawy niepaństwowej prasy?