Micholas Rossi spadł w piątek z roweru i uderzył głową o chodnik. Wypadek miał miejsce w małym miasteczku Maryborough w stanie Wiktoria (południowo-wschodnia Australia). Gdy dziecko dotarło do szpitala, traciło raz po raz przytomność. Lekarz dyżurny, Rob Carson zorientował się szybko, że 13-letni chłopczyk cierpi na krwotok wewnętrzny. Carson wiedział, że miał tylko minuty na to, by otworzyć czaszkę i zmniejszyć ciśnienie na mózg. Ale mały szpital nie dysponował sprzętem do operacji neurologicznych, więc Carson postanowił posłużyć się zwykłą wiertarką. "Dr Carson powiedział nam: będę musiał wiercić (...) by zmniejszyć ciśnienie (wywierane) na mózg, mamy szansę na jedną próbę. I tylko jedną" - powiedział ojciec chłopca, Michael Rossi dziennikowi "The Australian". Carson zadzwonił do neurochirurga w Melbourne, który przez telefon podawał mu wskazówki dotyczące zabiegu, którego prowincjonalny lekarz nie wykonywał nigdy wcześniej. Specjalista tłumaczył w którym miejscu należy wywiercić otwór i jakiej ma być głębokości. Po udanej operacji - w której udało się usunąć skrzep - dziecko zostało przetransportowane do większego szpitala w Melbourne. We wtorek, na swoje 13 urodziny, chłopiec został wypuszczony do domu.