Gdzie się ukrył były minister Sawicki?
Dziennikarze "Superstacji" ustalili, że w rodzinnych Sawicach. Sąsiedzi twierdzą, że Sawicki to "dobry człowiek, pieniędzy pożyczy, a jak krowa się cieli to rękę włoży i cielaka wyciągnie".
Marek Sawicki unika rozmów z mediami, jednak reporterzy Superstacji namierzyli go w jego rodzinnej wiosce. Były minister nie zechciał porozmawiać z telewizją.
Jednak dosłownie kilka metrów od domu byłego ministra wywiadów chętnie udzielają sąsiedzi. Po cichu potwierdzają, że Marek Sawicki zaszył się w swoim domu. Głośno zaś mówią, że Sawicki to "swój chłop", a cała afera jest wynikiem intryg partyjnych kolegów Sawickiego.
- To bardzo dobry człowiek - zapewnia pani Jadwiga, mieszkanka Sawic. - Pożyczy nawet pieniędzy na chleb, kiedy zabraknie. Mnie pożyczał już sto czy dwieście złotych - chwali sąsiadka. I dodaje: - W gospodarstwie też pomoże. Jak się krowa cieli, to nawet rękę włoży i cielaka wyciągnie - zachwyca się pani Jadwiga.
Podobnego zdania o Marku Sawickim jest inny sąsiad, pan Jan. - Jasne, że to porządny człowiek - mówi pan Jan. - Zna się na gospodarce, jak trzeba, to każdemu pomoże - chwali sąsiad.
I wyjaśnia, skąd jego zdaniem cała ta "afera taśmowa". - Haki na niego koledzy wyszukują i tyle - mówi pan Jan.
"Superstacja"