Zmarł Dave Brubeck, legenda jazzu, autor "Take Five"
Legendarny amerykański muzyk jazzowy Dave Brubeck, najbardziej znany ze słynnego przeboju "Take Five", zmarł w środę w Norwalk w stanie Connecticut w przeddzień swoich 92 urodzin. Przyczyną zgonu był atak serca - artysta był w drodze do swego kardiologa.
Brubeck był pianistą i kompozytorem, kierował też własnym zespołem Dave Brubeck Quartet. Zasłynął jako pianista innowator, który łamał obowiązujące konwencje jazzu. Komponował też symfonie. Za swojego mistrza uważał francuskiego kompozytora Dariusa Milhaud.
Jego najbardziej znany standard "Take Five" został najlepiej sprzedającym się utworem jazzowym wszech czasów. Brubeck jest także autorem takich hitów jak "Blue Rondo a la Turk", "The Duke" i "Your Own Sweet Way".
Dave Brubeck urodził się 6 grudnia 1920 r. w Concord w Kalifornii w rodzinie hodowcy bydła. Miał indiańskich przodków. Jego matka była pianistką specjalizującą się w muzyce klasycznej.
Brubeck studiował zoologię w college'u w Stockton, ale szybko zmienił zainteresowania na muzyczne. Już w czasie służby w armii w czasie II wojny światowej założył własny zespół Wolfpack, a po wojnie całkowicie poświęcił się jazzowi.
W 1958 r., w ramach programu Departamentu Stanu nazwanego "Jazz Ambassadors", Brubeck ze swoim kwartetem przyjechał do Polski i NRD. Była to pierwsza wizyta amerykańskiej gwiazdy jazzu za żelazną kurtyną, w okresie odwilży w Polsce po październiku 1956 r.
Pianista koncertował m.in. w Poznaniu i w Warszawie i spotkał się z polskimi jazzmanami. W czasie jednego z recitali powiedział: "Żadna dyktatura nie toleruje jazzu. Jazz to pierwszy sygnał powrotu do wolności".
- Dave Brubeck był absolutnie jednym z największych muzyków w całej historii jazzu. Był wybitnym pianistą, kompozytorem, autorem wielu standardów jazzowych, w tym najsłynniejszego, magicznego utworu "Take Five"; właściwie była to kompozycja Paula Desmonda, ale muzycznie opracował ją, nagrał i spopularyzował Dave Brubeck Quartet - powiedział PAP redaktor naczelny "Jazz Forum" Paweł Brodowski. Jak dodał, w jednym z ostatnich wydań pisma "Down Beat" kwartet Brubecka jest uznany za najlepszy zespół. A więc po 55 latach Brubeck nadal jest Nr.1
Brodowski przywołał też pierwszy występ amerykańskiego pianisty w Polsce. - Koncerty Brubecka w 1958 r. w największych miastach Polski stały się niezwykle ważnym wydarzeniem dla naszego środowiska jazzowego; po raz pierwszy bowiem po wojnie przyjechał do nas zespół jazzowy z Zachodu, będący u szczytu sławy. Atmosfera była niesamowita. W autobusie wiozącym Brubecka z kwartetem z miasta do miasta towarzyszyli mu polscy muzycy Krzysztof Komeda, Andrzej Kurylewicz, Andrzej Trzaskowski i Jerzy Duduś Matuszkiewicz. Przyjaźń wówczas zawarta trwała długie lata. A dzisiaj Jerzy Duduś Matuszkiewicz płakał na wieść o śmierci Dave'a.
Brubeck chętnie przyjeżdżał do Polski, ostatni raz był tu w 2005 r. i koncertował w Filharmonii Narodowej. - Publiczność - jak wspominał Brodowski - zgotowała mu wielokrotnie owacje na stojąco. Najpierw na powitanie, potem, gdy wykonał "Take Five", następnie, gdy zagrał utwór "Dziękuję" - impresję chopinowską, którą napisał po swojej wizycie w Żelazowej Woli podczas pierwszego pobytu w naszym kraju i którą miał stale w repertuarze, a ostatnią owację - na pożegnanie.
- Był muzykiem z klasą - mówił Brodowski - ale też eleganckim, mądrym, szczodrym i współczującym człowiekiem.