Zyskiem podzielą się spadkobiercy zamordowanego antykwariusza i posiadacz obrazu z Łotwy - pisze "Gazeta Wyborcza". Po raz pierwszy obraz XVII-wiecznego holenderskiego mistrza Pietera de Grebbera miał trafić na aukcję w Londynie w marcu 2006 roku. Jednak eksperci Art Lost Register, międzynarodowej firmy, która poszukuje skradzionych i zrabowanych dzieł, ustalili, że obraz znajduje się na polskiej liście strat wojennych. Jest reprodukowany i opisany w wydanym przez Ministerstwo Kultury katalogu "Straty wojenne. Malarstwo obce". Tajemnicza historia XVII-wiecznego obrazu "Portret czytającego mężczyzny" holenderskiego mistrza Pietera de Grebbera zaczyna się od mordu w warszawskim getcie. Jest 21 lipca 1942 roku. Profesor Franciszek Raszeja, ordynator oddziału ortopedycznego szpitala na Smolnej, z niemiecką przepustką wchodzi do getta. Ma zoperować znanego przedwojennego antykwariusza Abe Gutnajera. To wybitny marszand. Namiętnie podróżował w poszukiwaniu pozostających za granicą obrazów polskich mistrzów. Z Paryża ściągał prace Józefa Chełmońskiego i Olgi Boznańskiej, z Wiednia dzieła Jana Matejki i Aleksandra Gierymskiego, z Berlina - płótna Maksymiliana Gierymskiego. W pogoni za wielkim polskim malarstwem zapuścił się nawet do ZSRR. Gutnajer w swoim ekskluzywnym salonie malarstwa przy ulicy Mazowieckiej przyjmował klientów ze szczytów towarzyskiej śmietanki II RP. Teraz jego dziesięcioosobowa rodzina tłoczy się w getcie, w mieszkaniu na Chłodnej 26. Wchodzi tam prof. Raszeja wraz ze współpracownikiem dr. Kazimierzem Pollakiem przebywającym w getcie. Gdy zabierają się do zabiegu, na schodach rozlega się łomot. Do mieszkania wpada kilku umundurowanych mężczyzn. Rozkazy wydaje Niemiec, esesman, towarzyszą mu uzbrojeni funkcjonariusze pomocniczych formacji policyjnych złożonych m.in. z Litwinów i Łotyszy. Mordują wszystkich obecnych, również lekarzy. Jeden z napastników, najprawdopodobniej Łotysz, ściąga ze ściany "Portret czytającego mężczyzny". Nie wiadomo, czy mordercy torturowali obecnych w mieszkaniu Gutnajera, nie wiadomo, co zrabowali jeszcze. Nazajutrz rozpoczęła się wielka wywózka mieszkańców getta do obozów zagłady i kulis zbrodni przy Chłodnej 26 nikt nie dociekał. Holenderski obraz, jedyny świadek zbrodni, zniknął na ponad 60 lat. W 2006 roku pojawił się w katalogu domu aukcyjnego Christie's w Londynie. Wydawało się, że to jeden z tysięcy anonimowych, niewiele wartych obrazów przewijających się przez światowe aukcje sztuki. Wyceniono go na 800-1200 funtów.