Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Czego boi się kandydat Republikanów?

Republikanin Mitt Romney, główny konkurent urzędującego prezydenta USA Baracka Obamy w nadchodzących wyborach, został zmuszony do ujawnienia swoich dochodów - pisze w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej" Mariusz Zawadzki.

/INTERIA.PL

W kwestii płaconych podatków Romney przez długi czas zachowywał przezorność, z której zasłynął już wcześniej, gdy odchodząc z posady gubernatora stanu Massachussetts, wykupił dyski twarde komputerów służbowych i kazał wykasować wszystkie maile pomiędzy swoimi pracownikami ze stanowych serwerów.

Punkt krytyczny nastąpił, gdy w programie telewizyjnym na pytanie, czy ujawni swoje zeznania podatkowe, Romney uśmiechnął się i powiedział tylko "Kto wie?". To na tyle zbulwersowało opinię publiczną, że Romney nie miał już wyjścia i pokazał światu swoje dochody z ostatnich dwóch lat. Wynika z nich, że w 2010 i 2011 roku zarobił łącznie kwotę ponad 40 mln dolarów.

Nie robi nic nielegalnego

Pytanie, na które próbują teraz znaleźć odpowiedź amerykańscy dziennikarze brzmi: czego tak naprawdę boi się Mitt Romney? Wszyscy wychodzą z założenia, że skoro niechętnie mówi o swoich dochodach, to może coś ukrywać.

Z ujawnionych informacji wynika między innymi, że Romney miał konto w Szwajcarii, prowadził inwestycje na Kajmanach i Bermudach, a na swoim funduszu emerytalnym trzymał akcje o sztucznie zaniżonej wartości.

Jak pisze Zawadzki, w poczynaniach finansowych Romneya widać wyjątkową sprawność wybitnego finansisty, który wykorzystuje każdą okazję, żeby uniknąć płacenia podatku i jak najwięcej zarobić. Trudno jednak do czegoś się przyczepić.

Noblista krytykuje

Paul Krugman, noblista w dziedzinie ekonomii z 2008 roku, w swoim felietonie dla "New York Timesa" z zeszłego tygodnia zauważa, że choć w działaniach Mitta Romneya nie ma nic nielegalnego, to kontrast między jego podejściem a drogą kariery jego ojca w bardzo negatywnym świetle stawia zmiany, które zaszły na przestrzeni lat w Ameryce.

George Romney, ojciec Mitta, był prekursorem jawności finansów kandydatów na prezydenta. Gdy starał się o ten urząd w 1967 roku jako pierwszy ujawnił swoje podatki i to nie z dwóch ale aż z dwunastu lat wstecz. Dzięki temu wiemy, że Romney senior w swoim najlepszym roku zarobił 660 tysięcy dolarów, co jest ekwiwalentem 5,5 mln dolarów dzisiaj.

Tych pieniędzy dorobił się zakładając fabrykę samochodów i w trudnych czasach, jak pisze Krugman, "zachował pracę dla wielu amerykańskich robotników".

Romney junior zdobył swoją fortunę w trakcie pracy w założonej przez siebie firmie Bain Capital. Nie produkował jednak rzeczy jak jego ojciec. Zarabiał na operacjach finansowych. Nie tylko więc nie tworzył miejsc pracy, ale najprawdopodobniej często je likwidował.

Ojciec płacił podatek w wysokości 36 proc., syn już tylko 14 proc. swoich dochodów oddał amerykańskiemu fiskusowi.

Zdaniem Krugmana fakt, że Romney płacąc o ponad połowę mniejszy podatek niż jego ojciec, jest równocześnie jednym z największych przeciwników idei podwyższenia podatków dla najbogatszych, może nie spodobać się wyborcom. I tego najbardziej boi się Mitt Romney.

ML

INTERIA.PL

Zobacz także