Ciotka Kim Dzong Una jednak żyje
Według najnowszych doniesień z Korei Południowej Kim Kyong Hui, ciotka przywódcy Korei Północnej, Kim Dzong Una, jednak żyje. Jest w stanie wegetatywnym po operacji usunięcia guza mózgu, którą przeszła pod koniec roku w Paryżu.
Od momentu egzekucji jej męża, Dzang Song Thaeka, nie wiadomo, co się z nią działo. Kim Kyong Hui po raz ostatni widziana była 10 września 2013 roku na występie artystycznym z okazji 65. rocznicy powstania Korei Północnej. Ciotka Kim Dzong Una nie pojawiła się 17 grudnia ubiegłego roku na centralnych uroczystościach obchodzonych w drugą rocznicę śmierci jej brata, a ojca Kim Dzong Una - Kim Dzong Ila, w trakcie których przedstawiciele północnokoreańskich władz politycznych i wojskowych publicznie złożyli przysięgę lojalności wobec głowy państwa. To wywołało falę spekulacji na temat losów jedynej córki Kim Ir Sena.
Na początku stycznia tego roku południowokoreański dziennik "Chosun Ilbo" podał informację, że Kim Kyong Hui może nie żyć. Według źródeł tamtejszych dziennikarzy umarła na zawał serca bądź popełniła samobójstwo. Pojawiły się głosy, że mogła być do niego zmuszona. Informacje nie została jednak potwierdzone, a obok nich zrodziła się hipoteza, jakoby ciotka Kim Dzong Una wyjechała z Korei Północnej w celu leczenia, jak to zwykła robić w przeszłości. 68-letnia kobieta od kilku lat cierpiała z powodu depresji i alkoholizmu spowodowanych trudnym małżeństwem oraz samobójstwem córki w 2006 roku.
Kim Kyong Hui wraz z mężem, Dzang Song Thaekiem, uznawani byli za najbardziej wpływową parę w kraju. Jej los odmienił się pod koniec ubiegłego roku. W grudniu oskarżony o zdradę, działalność kontrrewolucyjną i próbę przewrotu państwowego Dzang Song Thaek, został stracony w okrutny sposób. Według chińskiej gazety "Wen Wei Po" na rozkaz Kim Dzong Una został wrzucony do klatki z agresywnymi psami i pożarty żywcem. Podpisując wyrok, Kim Dzong Un prawdopodobnie był pijany.
KJ