Wybrzeża pod specjalnym nadzorem
Jej charakterystyczne pomarańczowe śmigłowce widać nad każdą amerykańską plażą. Straż Przybrzeżna od ponad 200 lat chroni wybrzeża Stanów Zjednoczonych.
Amerykańska Straż Przybrzeżna jest jedną z pięciu "uzbrojonych" służb federalnych. Do jej zadań należy ochrona obywateli, środowiska i ekonomicznych interesów USA we wszystkich krajowych portach, na szlakach morskich, a także wzdłuż wybrzeża i na wszystkich wodach, gdzie mogą pojawić się zagrożenia dla narodowego bezpieczeństwa.
Na straży od 200 lat
Jest jedną z najstarszych amerykańskich służb mundurowych, a jej historia rozpoczęła się w sierpniu 1790 r., kiedy to pierwszy Kongres USA zaaprobował budowę dziesięciu okrętów dla egzekwowania prawa handlowego, zapobiegania przemytowi i ochrony dochodów federalnych. Z biegiem czasu obowiązki straży przybrzeżnej ulegały rozszerzeniu aż do aktualnej postaci.
Współcześnie wykonuje ona zadania, wśród których na jednym biegunie znajduje się ratownictwo, a na drugim wszelkie działania związane z szeroko pojętą ochroną wód terytorialnych.
Obecną nazwę otrzymała w 1915 roku, kiedy odrębne służby zajmujące się ratownictwem morskim i ochroną handlową zostały połączone. Stopniowo podporządkowywano Straży Przybrzeżnej kolejne morskie służby. Proces ten zakończono w 1946 r.
Na co dzień amerykańska Straż Przybrzeżna działa pod skrzydłami Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego, skupiając się na egzekwowaniu amerykańskiego prawa, ochronie linii brzegowej i portów oraz na wspomnianym wyżej ratownictwie. W przypadku konfliktu zbrojnego lub na rozkaz prezydenta może być podporządkowana Departamentowi Marynarki Wojennej.
Jednostki Straży Przybrzeżnej operują w dwóch obszarach - rejonie Pacyfiku i Atlantyku. Główne bazy pierwszego z nich znajdują się w Alameda w Kalifornii, Seattle w stanie Waszyngton, Honolulu na Hawajach i w Juneau na Alasce. Na wschodnim wybrzeżu stacjonują w Bostonie, Portsmouth, Miami, Nowym Orleanie i Cleveland.
Ratownicy i strażnicy
Nie jest zaskoczeniem, że Straż Przybrzeżna ma pełne ręce roboty. Jak wynika z jej danych statystycznych, codziennie ratuje życie 15 osobom, przechwytuje 26 nielegalnych imigrantów, przeprowadza 82 akcje ratownicze i poszukiwawcze, rekwiruje narkotyki o wartości 2,4 mln dolarów i dokonuje inspekcji na ponad 200 statkach.
Do wykonywanie tak wielu zadań niezbędny jest specjalistyczny sprzęt, zdolny do natychmiastowej reakcji w każdym zakątku wybrzeża. Straż Przybrzeżna USA dysponuje kilkudziesięcioma pokaźnych rozmiarów statkami, które mogą operować na otwartych wodach. W zależności od wielkości dysponują dodatkowymi łodziami motorowymi lub śmigłowcami na pokładzie. Poza nimi w skład floty przybrzeżnej wchodzą łodzie, które patrolują rejony najbliżej linii brzegowej i wody wewnętrzne. Należą do nich motorowe łodzie ratunkowe, łodzie przeznaczone do ochrony portów i wiele innych mniejszych, zwrotnych jednostek.
Ale Straż Przybrzeżna działa także w powietrzu. Na jej wyposażeniu znajduje się 211 samolotów. Do udziału w operacjach na morzu przeznaczone są zarówno śmigłowce, jak i odrzutowce zaopatrzeniowe (HU-25 Guardian), a także samoloty transportowe (HC-130 Hercules). W zależności od potrzeby i gabarytów startują z pokładów statków lub baz lotniczych. Jednym z najpopularniejszych śmigłowców służących w amerykańskiej straży przybrzeżnej jest śmigłowiec ratowniczy krótkiego zasięgu HH-65A "Delfin". Ta dwusilnikowa maszyna operuje głównie w strefie przybrzeżnej stanowiąc wsparcie dla służb ratowniczych poszukujących zaginionych. Gdy potrzebne jest wsparcie bojowe do akcji rusza MH-68A "Stingray".
W amerykańskiej Straży Przybrzeżnej pracują doborowi piloci i ratownicy. W ich rękach leży bezpieczeństwo milionów mieszkańców i turystów wypoczywających na plażach Los Angeles, San Diego czy Honolulu. Wydaje się, że mogą oni spać i odpoczywać spokojnie. Wszak dwustuletnie doświadczenie to przekonująca gwarancja skuteczności.