"Wolałem mówić, że moja matka nie żyje"
Kiedy David Good był dzieckiem i jego przyjaciele pytali, gdzie jest jego mama, zawsze odpowiadał to samo: "Zginęła w wypadku samochodowym". - Eksperymentowałem troszkę z odpowiedziami i doszedłem do wniosku, że ta jest najbardziej "efektywna". Widziałem przerażenie w ich oczach. A potem już nie pytali - żartuje David z rozmowie z "New York Post".
Ojciec Davida, Kenneth, nie mógł zrozumieć, dlaczego chłopiec kłamie. - Pytałem go, dlaczego nie powie po prostu, że jego matka pochodzi z Wenezueli, i że jego rodzice się rozwiedli - mówi mężczyzna.
Jak się jednak okazuje, historia mamy Davida, czyli to, kim jest, skąd pochodzi i dlaczego odeszła, była dla niego zbyt trudna do opowiedzenia.
- Nie chciałem, żeby moi przyjaciele wiedzieli, że moja matka biega nago po dżungli i je tarantule - mówi David. - Poza tym, byłem zły, że mnie zostawiła, dlatego trzymałem się opowieści o tym, że nie żyje - dodaje dorosły już mężczyzna.
Matka Davida, Yarima, należy w Wenezueli do plemienia, które nazywa się Yanomami. Urodziła się i wychowała w dżungli. Nie wiadomo, ile ma lat, bo w jej plemieniu ludzie potrafią liczyć tylko do dwóch. Nie mają elektryczności, dróg, nie potrafią pisać, ani nie korzystają z usług lekarza. Nie wiedzą też, co to "miłość", bo nie używają nawet takiego słowa.
Ojciec Davida pojechał do Amazonii w 1975 roku, był studentem antropologii. To właśnie podczas tej wizyty poznał Yarimę i jej plemię. Tubylcy tak go polubili, że zaoferowali mu, aby ożenił się z Yarimą. Tak też zrobił. Kenneth przywiózł ją nawet do USA, aby przedstawić swojej matce, ta jednak nie była zachwycona. Nie mogła uwierzyć, że jej syn będzie się "zadawał z kimś, kto nawet do dwóch nie potrafi policzyć". "Rozumiem, że chcesz się uczyć o ich kulturze, ale żeby od razu brać ślub z jednym z nich?" - mówiła o plemieniu Yanomami.
Koszmar w wielkim mieście
Kiedy miał urodzić się David, Kenneth postanowił zabrać żonę do Stanów Zjednoczonych. Yarima w USA czuła się źle. Nie znała języka, codzienne zakładanie ubrania było dla niej dziwne, nie miała też żadnych przyjaciół. Przez jakiś czas para próbowała utrzymywać związek, jednak odmienne kultury i inne życie to uniemożliwiły. Na świat przyszedł już David, a później także jego rodzeństwo, Vanessa i Daniel.
Wtedy Kenneth dostał propozycję z "Natonal Geographic". Poproszono go, by zgodził się nagrać film dokumentalny. Zgodził się i pojechał z dziećmi i żoną do Amazonii. Jednak po tym, jak materiał był już nakręcony, usłyszał od Yarimy, że ona do USA nie wraca, ale chce, by zabrał dzieci ze sobą do Ameryki. Kenneth się zgodził.
- Dopiero po dwóch czy trzech latach zorientowałem się, że ona mnie po prostu porzuciła - mówi teraz w rozmowie z "New York Post". - Nie mówiłem dzieciom zbyt wiele o ich mamie, one nawet nie pytały przez ten cały czas - dodaje.
Przykra prawda
Pewnego dnia 10-letni David razem ze swoją szkolną klasą udał się do Muzeum Historii Naturalnej. Kiedy przewodnik zaprowadził ich do sekcji, w której można było zobaczyć eksponaty dotyczące plemion, David stanął jak wryty. Na zdjęciu wiszącym na ścianie zobaczył bowiem swoją... matkę! Chłopiec postanowił zachować to w tajemnicy, a o tym, że widział tę fotografię, nie powiedział nawet ojcu.
W wieku 14 lat David zaczął mieć kłopoty z alkoholem. Pijąc ze swoimi rówieśnikami, liczył na to, że go zaakceptują. Bał się, że zostanie porzucony, więc alkoholem próbował wkupić się w ich łaski. Takie życie wiódł prawie przez 6 lat.
Kiedy miał 20, zdecydował, że przeczyta książkę, którą o wizycie u Yanomamów napisał jego ojciec, a w wieku 21 lat zdecydował, że odnajdzie swoją matkę. Chciał ją poznać.
Trzy lata zajęło mu zbieranie pieniędzy. Do Amazonii dotarł w sierpniu 2011 roku. Plemię już go oczekiwało. Kiedy pojawiła się jego matka, natychmiast ją rozpoznał. Zastanawiał się, czy ją przytulić. Chciał, ale był bardzo zdenerwowany. Poklepał ją więc po ramieniu i powiedział: "Mamo, udało się, jestem w domu". Yarima zapłakała.
Wizyta Davida trwała dwa tygodnie. W tym czasie starał się dowiedzieć jak najwięcej o plemieniu, w którym żyje jego matka. W dżungli jadł to samo, co jedli jego członkowie, robaki, termity czy małpy. Czuł się tam dobrze. Po powrocie do USA zaplanował kolejną wyprawę. Do Wenezueli pojechał końcem ubiegłego roku, spędził tam miesiąc.
- Chcę należeć do tego plemienia - mówi David teraz w rozmowie z "NYP". Jego matka zaś wyznała mu, że chciałaby pojechać do Ameryki, aby poznać pozostałych czlonków rodziny.