Religijni radykałowie chcą zburzyć egipskie piramidy
Dekadę temu afgańscy talibowie rozstrzelali z ciężkich dział gigantyczne i wiekowe posągi Buddy. Niedawno muzułmańscy fundamentaliści zniszczyli wpisane na listę UNESCO mauzolea sufickich świętych w Timbuktu. Wszystko dlatego, że islam w wersji przez nich wyznawanej nie dopuszcza "bałwochwalstwa". Czy teraz przyjdzie kolej na egipskie piramidy?
Serwis rt.com donosi, że nowy prezydent Egiptu, związany z Bractwem Muzułmańskim Mohammed Mursi, otrzymuje wezwania do zniszczenia tych "pogańskich reliktów".
Wezwał go do tego przywódca jednej z bahraińskich organizacji muzułmańskich, Abd al-Latif al-Mahmud, nawołując do "zrobienia tego, czego nie zrobił Amr Ibn al-As". Al-As był towarzyszem Mahometa, który w 641 roku podbił Egipt i rozpoczął jego islamizację.
Z kolei, jak informuje "Washington Post", Abdel Moneim Al-Szachad, jeden z liderów salafickiej (ruch nawołujący do powrotu do źródeł islamu) partii Al-Nur, która w wyborach parlamentarnych na czele Bloku Islamskiego zdobyła prawie 30 procent głosów, zgadza się z Mahmudem, że piramidy kłują w oczy. Rozbiórka ich jednak - według Szachada - byłaby kłopotliwa. Uważa zatem, że wystarczy... "pokryć je woskiem", by ich pogańskość nie raziła wiernych.