Mój chłopak jest AFOLem
Wreszcie po pracy. Wracam do domu. Otwieram drzwi mieszkania i... potykam się o klocki Lego. Z salonu docierają do mnie tylko ciche: "No i gdzie jest ten klocek..." Z trudem docieram do pokoju. Na środku, otoczony masą Lego, siedzi dorosły mężczyzna. - Cześć Kochanie - mówię i po raz kolejny dociera do mnie: mój chłopak jest AFOLem.
AFOLe, bo tak nazywa się dorosłych fanów Lego (Adult Fan Of Lego), zaczynają powoli wychodzić z ukrycia. Coraz więcej ich w internecie i w planach marketingowych producenta słynnych klocków. Dla wielu to osobnicy z kosmosu - w końcu jaki "normalny" dorosły bawiłby się zabawkami dla dzieci? Ale oni cierpliwie przekonują: "Jesteśmy zwykłymi ludźmi o niezwykłym hobby. Niektórzy sklejają modele samolotów czy kolekcjonują znaczki, a my po prostu budujemy z Lego. Naprawdę nic w tym dziwnego" - zapewnia Maciek Drwięga z polskiego klubu AFOLi LugPol.
Pionierzy stowarzyszenia spotkali się kilka lat temu na międzynarodowym forum fanów Lego LugNet. Wtedy narodził się pomysł, że może warto byłoby zorganizować podobny klub na rodzimym podwórku. Trafili w dziesiątkę. Dziś LugPol liczy prawie 400 członków, z których najmłodszy ma 12 lat, a najstarszy przekroczył 40. Klub znalazł też już swoje miejsce na arenie międzynarodowej - polscy AFOLe chętnie wyjeżdżają na zagraniczne konkursy i jeszcze chętniej przywożą z nich nagrody.
Skąd się biorą AFOLe?
Ich historie są zazwyczaj bardzo podobne - zaczynali w dzieciństwie z Lego kupionymi w niezapomnianych Pewexach. Potem wraz z dorastaniem przyszły "ciemne lata" i klocki wylądowały w piwnicy. Jednak po jakimś czasie znów poczuli ich zew. - Kilka lat temu odwiedził mnie mały kuzyn - opowiada Maciek. - Żeby go czymś zająć przyniosłem klocki z piwnicy. Zacząłem mu pokazywać, co można z nich zbudować... Przesiedzieliśmy tak cały wieczór. Kuzyn wyjechał, a klocki już ze mną zostały.
Podobnie rzecz miała się w przypadku Piotrka. - W siódmej klasie podstawówki Lego przegrały rywalizację z moim pierwszym komputerem, ale na studiach znów nie mogłem się im oprzeć - wspomina.
Dlaczego Lego? Nie potrafią udzielić jasnej odpowiedzi. - A dlaczego nie? - pyta Piotrek. - Po ośmiu godzinach siedzenia przed kompem w pracy, ma się czasem ochotę na coś innego, ale równie kreatywnego - dodaje. - To na pewno jakaś forma odskoczni od rzeczywistości - uzupełnia Maciek. - A może po prostu stwarzanie sobie pozorów dzieciństwa? Przekonania samych siebie, że wcale nie jesteśmy jeszcze tacy starzy? - żartuje.
Zabawa dla dużych chłopców
Z Lego budują wszystko - od małych insektów i samochodów, poprzez domy i zamki, po ogromne ciężarówki i statki kosmiczne. Jednak określanie ich MOC-y (My Own Creation) zwykłymi słowami: statek, dom czy kolejka, byłoby co najmniej nietaktem. Konstrukcje AFOLi to wyszukane i niekiedy potwornie skomplikowane budowle. Dość powiedzieć, że prezentowane na międzynarodowych konkursach (m.in. na amerykańskim Brickfest) MOC-e składają się niekiedy z setek tysięcy klocków, a rekonstrukcje istniejących miast, dworców kolejowych czy katedr wypełniają przestronne hale.
Do najbardziej spektakularnych należą konstrukcje łączące standardowe klocki i nowoczesną technikę. Roboty, proste komputery analogowe czy samochody zbudowane z klocków, techników (klocki z zestawów Lego Technic - części pneumatyczne, dźwigi, skrzynie biegów i przekładnie), elektrycznych silniczków i czujników przyciągają uwagę nie tylko wytrawnych AFOL-i, ale również zupełnych amatorów. Dwumetrowe, działające dźwigi, ciężarówki w skali 1:13 (największej ze stosowanych), sterowane pojazdy kosmiczne..., to tylko część tego co potrafią zrobić z klockami.
Lego z dreszczykiem emocji
AFOLstwo to jednak nie tylko siedzenie na podłodze i budowanie. Fani Lego lubią też dreszczyk emocji i elementy wyczynowości. Do ulubionych zabaw należy tzw. Truck Trial, czyli wyścigi ciężarówek przez przeszkody czy organizowane na kształt walk kogutów zawody, w których sterowane przez konstruktorów pojazdy próbują na wzajem wypchnąć się poza oznaczony teren. Emocji dostarczają także specjalnie zaprogramowane łaziki, które muszą przejechać z jednego stołu na drugi. Niby nic trudnego, ale sprawę komplikuje fakt, że blaty dzieli ok. 10-centymetrowa wyrwa. Inne, wyposażone w czujniki, szukają wyjścia z labiryntu.
Dla najbardziej cierpliwych zarezerwowane są Brickfilms, czyli filmy z ludzikami Lego w rolach głównych kręcone techniką stopklatkową lub generowane komputerowo. Któż z nas nie widział przeróbki kultowego już teledysku zespołu O-Zone do piosenki "Dragostea din tei" lub zajawki popularnej niegdyś gry komputerowej "Grand Theft Auto"?
Czujny producent
Nie ulega wątpliwości, że międzynarodowa społeczność AFOLi rośnie w siłę. Urosła już na tyle, że nie mogli jej nie zauważyć nawet marketingowcy z firmy Lego. Specjalnie dla niej stworzono instytucję tzw. ambasadora Lego, który miał - z założenia - pośredniczyć między firmą a środowiskiem AFOLi. Jednak zdaniem Maćka z LugPolu to tylko "puste hasła marketingowe". - Tak naprawdę niczego to nie zmieniło - dodaje.
Dużo lepsze efekty marketingowcy osiągnęli stawiając na tworzenie nowych, skomplikowanych zestawów klocków przeznaczonych specjalnie dla AFOLi. - Niedługo ma się u nas pokazać kamienica Lego i zdalnie sterowany buldożer z serii Technic. Niektórzy z nas już zbierają na nie pieniądze, a inni, nie mogąc się doczekać, sprowadzili te zestawy z zagranicy - wymienia Maciek.
Gdzie można ich zobaczyć?
Ogólnie jednak o zainteresowaniu ze strony firmy Lego AFOLe wypowiadają się z dużą rezerwą. Wolą, by komercji nie mieszano do ich hobby, im jej mniej tym lepiej. Prawdziwym uczuciem darzą natomiast własne, AFOLskie imprezy - podczas corocznego Festiwalu Zabawek i Zabawy w Kielcach, Dni Dukli, berlińskiego 1000SteineLand, gdzie mają już krajową reprezentację oraz organizowane dość często regionalne spotkania członków LugPolu. Na własne oczy można się na nich przekonać, że dorośli ludzie, potrafiący z pasją dziecka przez kilka czy kilkadziesiąt godzin układać misterne konstrukcje z klocków tylko po to, by je po chwili rozburzyć i schować do pudełka, to nie fikcja.