Krokodyl porwał 62-latka na oczach jego rodziny
62-latek zginął pożarty przez krokodyla, po tym jak zwierzę ściągnęło go z łodzi, którą płynął z żoną, synem i synową - podaje agencja AFP. Do tragedii doszło wczoraj na terenie australijskiego Parku Narodowego Kakadu.
W toku poszukiwań w pobliżu wodopoju, gdzie po raz ostatni widziano 62-latka, zastrzelono dwa krokodyle.
"Jeden z nich został później zbadany. W jego wnętrznościach ekipa ratunkowa znalazła dużą ilość ludzkich szczątków" - powiedział dziś Andrew Hocking z policji Terytorium Północnego, na terenie którego leży Park Narodowy Kakadu.
Szczątki muszą jeszcze zostać zidentyfikowane, jednak ekipa ratownicza nie ma wątpliwości, że to zaginiony 62-latek. Krokodyla o długości ponad 4,5 metra zastrzelono bowiem zaledwie 1,5 kilometra od miejsca ataku.
Funkcjonariusze, którzy wypowiadają się na temat okoliczności porwania mężczyzny określają je mianem "szokujących". 62-latek został zaatakowany na łodzi i wciągnięty do wody na oczach swojej rodziny. Jego żona i synowa musiały jechać około dwóch godzin do najbliższego posterunku, by wszcząć alarm. W tym czasie syn mężczyzny, który został na miejscu ataku, szukał ojca.
Według danych międzynarodowej agencji CrocBITE na całym świecie tylko w tym roku w wyniku ataku krokodyla zginęło 66 osób.