Koszmar na pokładzie samolotu. "Byliśmy sekundy od śmierci"
Brytyjska para postanowiła opowiedzieć na łamach "The Independent" o koszmarze, jaki przeżyła na pokładzie samolotu, który leciał z Melbourne w Australii do Abu Dhabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Gillian i Paul Mason wracali do domu do Blackburn w Wielkiej Brytanii. Skończyli właśnie miesięczny urlop w Tasmanii. Małżeństwo leciało samolotem, kiedy na wysokości ponad 10 tys. metrów dowiedzieli się, że na pokładzie wykryto aż dwa pożary i samolot będzie musiał lądować awaryjnie w Indonezji.
Pani Mason relacjonuje, że jeśli pożar zostałby zauważony dosłownie 90 sekund później, samolot stanąłby w płomieniach i nikt by się nie uratował. - To jest cud, że wylądowaliśmy i nic nam się nie stało. Byliśmy dosłownie sekundy od śmierci - dodała.
Linie lotnicze poinformowały, że nie wiadomo jeszcze, kto wzniecił pożar. Dodały jednocześnie, że starały się zapewnić wszelkie możliwe środki, aby pasażerowie byli bezpieczni - czytamy na stronie independent.co.uk.