Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Komunizm, faszyzm i narodowy socjalizm, cz. 3

Prezentujemy fragmenty książki Richarda Pipesa „Rosja bolszewików”, w których autor pisze o wspólnych cechach trzech reżimów totalitarnych, omawiając pojęcie „totalitaryzmu”, „leninowskie” korzenie Mussoliniego, nazistowski antysemityzm i socjalizm Hitlera.

Manipulacja tłumem i rola ideologii "Pozbawienie ludzi udziału we wszelkiej działalności politycznej" i jego skutek: likwidacja życia politycznego wymagają jakiejś namiastki. Dyktatury, które udają, że przemawiają w imieniu społeczeństwa, nie mogą po prostu cofnąć się do metod rządzenia sprzed epoki demokracji. Reżimy totalitarne są "demotyczne" w tym sensie, że mają pretensje do odzwierciedlania woli narodu - uznanej powszechnie od czasów rewolucji amerykańskiej i francuskiej za prawdziwe źródło władzy - pozbawiając go zarazem wszelkiego wpływu na politykę. Namiastki są dwojakiego rodzaju: fikcyjne "wybory", w których partia rządząca z zasady zdobywa dziewięć dziesiątych lub więcej głosów, i wielkie spektakle mające wywołać złudzenie masowego uczestnictwa.(...)

Korzystając z najnowszych zdobyczy techniki filmowej i teatralnej, wprawiali oni [naziści] Niemców w hipnotyczny trans podczas masowych zgromadzeń i pogańskich rytuałów. Ich uczestnicy i widzowie odnosili wrażenie niepowstrzymanej, pierwotnej siły. Zespolenie Führera z jego ludem symbolizowały zastępy umundurowanych ludzi uszeregowanych jak żołnierze na defiladzie, rytmiczne okrzyki tłumów, iluminacje, płonące pochodnie i las sztandarów. Jedynie osoby o wyjątkowo niezależnym umyśle potrafiły oprzeć się przytłaczającemu wrażeniu i przejrzeć prawdziwy cel tych widowisk. Wielu Niemców uważało, że takie spektakle na żywo odzwierciedlają ducha narodu znacznie lepiej niż mechaniczne liczenie głosów. Rosyjska socjalistka i emigrantka, Jekatierina Kuskowa, która miała okazję obserwować zarówno bolszewickie, jak "faszystowskie" metody manipulowania tłumem, zauważyła podobieństwa: "Metoda Lenina - pisała w 1925 roku - polega na przekonywaniu za pomocą przymusu. Hipnotyzer, demagog podporządkowuje wolę przedmiotu swojej woli - tu tkwi przymus. Jednakże przedmiot jest przekonany, że działa z własnej, nieprzymuszonej woli. Więź między Leninem a masami ma dosłownie ten sam charakter... Dokładnie tak samo wygląda to u włoskich faszystów".

Masy poddane takim metodom traciły cechy ludzkie.

Wypada też powiedzieć kilka słów o ideologii totalitarnej. Reżimy totalitarne formułują i narzucają system idei, który ma dawać odpowiedź na wszystkie pytania z dziedziny życia prywatnego i publicznego. Świeckie ideologie tego typu, wtłaczane do głów za pomocą kontrolowanych przez partię mediów i szkół, są nowością historyczną, którą wprowadzili bolszewicy, a naśladowali faszyści i naziści. Jest to najważniejsze może dziedzictwo rewolucji bolszewickiej. Pod wrażeniem tej nowości niektórzy współcześni komentatorzy uznali ją za najbardziej charakterystyczną cechę totalitaryzmu i przewidywali, że zamieni ona ludzi w roboty.

Doświadczenie pokazało, że obawy te są nieuzasadnione. Choć pod rządami wszystkich trzech reżimów publiczne słowo mówione i drukowane brzmiało niemal zawsze jednakowo, żaden z nich nie zdołał zapanować nad myślą. Ideologia pełniła podobną funkcję jak masowe widowiska, miała stworzyć wrażenie, że jednostka całkowicie roztapia się w społeczności. Sami dyktatorzy nie mieli co do tego złudzeń i niespecjalnie martwili się tym, że za fasadą monolityczności ich poddani myślą swoje. Czy można brać poważnie nazistowską "ideologię", jeśli wiadomo, że Hitler, według własnych słów, nigdy nie zadał sobie trudu przeczytania Mitu XX wieku Alfreda Rosenberga, książki zawierającej oficjalną wykładnię narodowego socjalizmu? Jak wielu Rosjan mogło pojąć zawiłe i nieistotne teorie ekonomiczne Marksa i Engelsa? W Chinach Mao Zedonga indoktrynacja przybrała najskrajniejszą postać, gdyż tam blisko miliard ludzi nie czytało innych książek oprócz zbioru maksym tyrana. Ale gdy tylko Mussolini, Hitler i Mao odeszli z tego świata, ich nauki znikły wraz z nimi. Ideologia okazała się jeszcze jednym, ulotnym spektaklem.

Partia a społeczeństwo

Aby ludzie stali się całkowicie biernym materiałem w rękach dyktatorów, nie wystarczy pozbawić ich wpływu na politykę, trzeba również odebrać im swobody obywatelskie - ochronę prawną, prawo do zgromadzeń i zrzeszania się, gwarancje własności. To wówczas dyktatura przekracza granicę dzielącą "autorytaryzm" od "totalitaryzmu". Rozróżnienie to wprowadzono na początku lat trzydziestych, choć w Stanach Zjednoczonych spopularyzowała je dopiero Jeane Kirkpatrick i dzięki niej weszło ono do słownika administracji Reagana, przez co uważano je czasem za zimnowojenną retorykę. W 1932 roku, tuż przed przejęciem władzy przez nazistów, niemiecki politolog napisał książkę zatytułowaną Autoritäter oder totaler Staat? (Państwo autorytarne czy totalitarne?). W 1957 roku Karl Loewenstein, niemiecki uczony przebywający na emigracji, następująco charakteryzował oba systemy:

"Termin ‘autorytarny’ oznacza organizację polityczną, w której jeden władca - jednostka, czyli ‘dyktator’, zgromadzenie, komitet, junta albo partia - monopolizuje całą władzę polityczną... Termin ten odnosi się raczej do struktury władz niż do struktury społeczeństwa. Z reguły reżim autorytarny ogranicza się do politycznej kontroli nad państwem, nie aspirując do całkowitego zdominowania społeczno-ekonomicznego życia społeczeństwa... Termin ‘totalitarny’ odnosi się natomiast do społeczno-ekonomicznego dynamizmu, trybu życia społeczeństwa. Metody rządzenia reżimu totalitarnego mają z konieczności charakter autorytarny. Jednakże reżim ten nie tylko wyklucza podmioty władzy z uprawnionego udziału w kształtowaniu woli państwa. Robi znacznie więcej: stara się kształtować życie prywatne, duszę, umysł i zwyczaje obywateli zgodnie z obowiązującą ideologią... Oficjalnie głoszona ideologia wnika w każdy zakątek społeczeństwa; jej ambicje są ‘totalne’.

Rozróżnienie między dwoma rodzajami reżimów antydemokratycznych ma fundamentalne znaczenie dla zrozumienia dziejów politycznych XX wieku. Tylko ktoś beznadziejnie otumaniony frazeologią marksistowsko-leninowską może nie widzieć różnicy między nazistowskimi Niemcami a na przykład Portugalią Salazara lub Polską Piłsudskiego. W przeciwieństwie do reżimów totalitarnych, które dążą do radykalnej zmiany istniejącego społeczeństwa, a nawet samego człowieka, reżimy autorytarne zajmują stanowisko obronne i w tym sensie konserwatywne. Powstają wtedy, kiedy instytucje demokratyczne, atakowane przez sprzeczne siły polityczne i społeczne, przestają właściwie funkcjonować. Są w zasadzie narzędziami mającymi ułatwić podejmowanie decyzji politycznych. Opierają się na tradycyjnych źródłach władzy i starają się zachować status quo, stroniąc od jakiejkolwiek "inżynierii społecznej". Z historii wiemy, że po śmierci lub usunięciu autorytarnego dyktatora jego kraj z reguły bez większego trudu wraca do demokracji.

W świetle przedstawionych kryteriów tylko bolszewicką Rosję w apogeum stalinizmu można uznać za w pełni rozwinięte państwo totalitarne. Niemcy i Włochy naśladowały wprawdzie bolszewickie metody atomizacji społeczeństwa, ale nawet w najgorszym okresie (Niemcy nazistowskie podczas wojny) daleko im było do wzorca, który skonstruował Lenin, a zrealizował Stalin. Podczas gdy przywódcy bolszewiccy polegali niemal wyłącznie na przymusie, Mussolini i Hitler szli za radą Pareta, i łączyli przymus z zabiegami o poparcie społeczne. Nie zamierzali zmieniać społeczeństwa i jego instytucji, jeśli tylko ich rozkazy były bezwarunkowo wykonywane. Wszystko zależało od tradycji politycznej danego państwa. Bolszewicy, działając w społeczeństwie, które przez stulecia absolutyzmu nawykło do utożsamiania władzy z arbitralnym jedynowładcą, nie tylko mogli, ale praktycznie musieli nim zawładnąć i sterować, stosując represje silniejsze, niż to było konieczne, aby pokazać, kto tu rządzi. Ani faszyści, ani naziści nie zniszczyli struktur społecznych i dlatego po klęsce w II wojnie światowej ich kraje mogły szybko wrócić do normalności.

W Związku Sowieckim wszelkie próby zreformowania leninowsko--stalinowskiego reżimu, podejmowane w latach 1985-1991, nie doprowadziły do niczego, ponieważ każda pozarządowa instytucja, czy to społeczna, czy ekonomiczna, musiała być budowana od zera.Wrezultacie nie udało się ani zreformować komunizmu, ani zbudować demokracji, doszło tylko do stopniowego   rozpadu państwa.

Zniszczenie niezależnych, apolitycznych instytucji ułatwił w Rosji fakt, że instytucje społeczne, i tak niedorozwinięte, całkowicie rozpadły się w okresie anarchii 1917 roku. W niektórych przypadkach (na przykład związków zawodowych, uczelni wyższych i Kościoła prawosławnego) bolszewicy zastąpili istniejące kierownictwo swoimi ludźmi; pozostałe instytucje po prostu rozwiązano. W chwili śmierci Lenina nie było w Rosji praktycznie żadnej organizacji nie podlegającej bezpośredniej kontroli partii komunistycznej. Z wyjątkiem wspólnoty chłopskiej, którą chwilowo zostawiono w spokoju, pomiędzy wszechmocną władzą a obywatelem nie było nikogo, kto mógłby się za nim wstawić.

Organizacjom społecznym w faszystowskich Włoszech i nazistowskich Niemczech powodziło się znacznie lepiej. Związki zawodowe, choć poddane partyjnej kontroli, cieszyły się nadal takim stopniem niezależności i wpływów, który, choć mógł się wydawać nieznaczny obywatelom państw demokratycznych, był nieosiągalny dla robotników sowieckich.

Usiłując podporządkować sobie społeczeństwo włoskie, Mussolini postępował z taką samą ostrożnością, z jaką czynił to wobec instytucji politycznych. Jego rewolucja miała dwie fazy. Od 1922 do 1927 roku był typowym dyktatorem autorytarnym. Przejście do totalitaryzmu zaczęło się w 1927 roku atakiem na niezależność stowarzyszeń. Mussolini nakazał wszystkim stowarzyszeniom przedstawić rządowi do wglądu swoje statuty i listy członków.Wten sposób przywołano je do porządku, bo odtąd członkostwo w organizacjach sprzeciwiających się partii faszystowskiej wiązało się z osobistym ryzykiem. W tym samym roku włoskie związki zawodowe pozbawiono tradycyjnych uprawnień, między innymi prawa do strajku. Mimo to zachowały one pewną władzę, ponieważ Mussolini używał ich jako przeciwwagi dla prywatnych przedsiębiorstw; zgodnie z faszystowskim prawem przedsiębiorstwa musiały dopuścić przedstawicieli związków do współdecydowania o polityce firmy pod ogólnym kierownictwem partii.

Hitler stworzył w Niemczech całą sieć organizacji kontrolowanych przez NSDAP; każda grupa zawodowa - nauczyciele, prawnicy, lekarze, lotnicy - miała własną. Związki zawodowe zostały rozwiązane (maj 1933), gdyż znajdowały się pod zbyt silnym wpływem socjaldemokracji. Zamiast nich utworzono Front Pracy, do którego wzorem Włoch Mussoliniego należeli nie tylko robotnicy i urzędnicy, ale także pracodawcy; te trzy grupy miały tam rozstrzygać swoje spory pod nadzorem partii nazistowskiej98. Ponieważ członkostwo we Froncie Pracy było przymusowe, organizacja rozrastała się szybko i w końcu należała do niej połowa ludności kraju. Z instytucjonalnego punktu widzenia była to przybudówka NSDAP. Z czasem, podobnie jak w stalinowskiej Rosji, pracownicy niemieccy nie mogli bez zgody władz odchodzić z pracy, a pracodawcy nie mogli ich zwalniać. W czerwcu 1935 roku Hitler, wzorem bolszewików, wprowadził powszechny obowiązek zatrudnienia99. Oznaczało to, tak jak w Rosji Sowieckiej, przejęcie przez partię całkowitej kontroli nad zorganizowanym życiem kraju. "Organizacja wspólnoty - chełpił się Hitler w 1938 roku - to rzecz gigantyczna i wyjątkowa.

W chwili obecnej nie ma prawie Niemca, który nie należałby do tej czy innej formacji wspólnoty narodowosocjalistycznej. Sięga ona do każdego domu, każdego miejsca pracy i każdej fabryki, do każdego miasta i wsi".

Partie faszystowska i nazistowska, tak jak rosyjscy komuniści, wprowadziły rządowy monopol na informację. Wszelkie niezależne gazety i pisma zlikwidowano w Rosji do sierpnia 1918 roku. Po utworzeniu w 1922 roku centralnego urzędu cenzury, Gławlitu, władza partii komunistycznej nad słowem drukowanym stała się zupełna. Podobną kontrolę ustanowiono nad teatrem, kinem i innymi dziedzinami sztuki, nie wyłączając cyrku.

Mussolini przystąpił do ataku na niezależną prasę w rok po dojściu do władzy, nasyłając zbirów na redakcje i drukarnie nieprzychylnych mu gazet. Po zabójstwie Matteottiego gazety, które szerzyły "fałszywe" informacje, ukarano wysokimi grzywnami. W końcu, w 1925 roku, oficjalnie zniesiono wolność prasy, a relacje i komentarze nie mogły odbiegać od stanowiska rządu. Mimo to środki przekazu pozostały w prywatnych rękach, publikacje obcojęzyczne można było importować, a Kościół wydawał własny dziennik, "Osservatore Romano", który bynajmniej nie wyrażał poglądów faszystowskich.

W Niemczech wolność prasy ograniczono na mocy ustawy o pełnomocnictwach tuż po przejęciu władzy przez Hitlera. W styczniu 1934 roku mianowano "szefa prasy" Rzeszy, który miał dbać o to, aby gazety stosowały się do partyjnych wytycznych, i mógł zwalniać nieposłusznych redaktorów i dziennikarzy.

Naziści pojmowali prawo tak samo jak bolszewicy i faszyści: nie było ono wcieleniem sprawiedliwości, ale narzędziem władzy. Zaprzeczano istnieniu transcendentalnych norm etycznych; moralność miała charakter subiektywny i określony przez kryteria polityczne. Kiedy Anżelika Bałabanow skrytykowała Lenina za to, że nazywa "zdrajcami" socjalistów, którzy się z nim nie zgadzają, ten odparł: "Wszystko, co się robi w interesie proletariatu, jest uczciwe" (...)

Najważniejsza różnica między komunistami a faszystami i narodowymi socjalistami polegała z pozoru na ich odmiennym stosunku do własności prywatnej. Z tego powodu wielu historyków określa reżimy Mussoliniego i Hitlera mianem "burżuazyjnych" i "kapitalistycznych". Jednakże bliższa analiza ujawnia, że reżimy te uznawały własność prywatną nie za niezbywalne prawo, lecz za warunkowy przywilej.

W chwili śmierci Lenina cały kapitał i wszystkie środki produkcji w Rosji Sowieckiej należały do państwa. Kolektywizacja rolnictwa na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych zakończyła proces likwidacji własności prywatnej. W1938 roku, według sowieckich danych statystycznych, państwo wytwarzało 99,3 procent dochodu narodowego.

Mussolini stworzył wzorzec, którym posłużył się później Hitler. Duce uważał, że w państwie faszystowskim istnieje miejsce dla własności prywatnej, ale nie twierdził, że prawo własności jest "naturalne", a zatem niezbywalne. Było to dlań prawo warunkowe, podporządkowane interesowi państwa, które mogło w nie ingerować, i tam, gdzie chodziło o środki produkcji, znosić je przez nacjonalizację. Władze faszystowskie stale wtrącały się w sprawy prywatnych firm, które nie spełniały ich oczekiwań czy to z powodu złego zarządzania, złych stosunków pracy, czy jakichś innych powodów. Często dochodziło do sporów z przemysłowcami, którzy nie chcieli traktować związków zawodowych jak partnerów. Władze ingerowały również w proces produkcji i dystrybucji, "dostosowując" zyski i wymieniając dyrektorów. Współczesny komentator pisał w związku z tym, że nie można uważać faszyzmu za "triumfujący kapitalizm", gdyż pod jego rządami prywatne przedsiębiorstwo jest tak samo kontrolowane jak organizacje robotnicze.

Również naziści nie widzieli powodu, żeby likwidować prywatne firmy, skoro były one chętne do współpracy i gotowe pomagać w zbrojeniach, które Hitler uznał za główny cel gospodarczy. Tolerowanie prywatnego kapitału było więc kwestią wygody, a nie przekonań. Narodowi socjaliści, podobnie jak faszyści, uznali zasadę własności prywatnej, ale zaprzeczali jej świętości, argumentując, że kapitał produkcyjny, tak jak siła robocza, musi służyć potrzebom "wspólnoty". Jeden z teoretyków nazizmu pisał: "Własność nie była już sprawą prywatną, ale rodzajem państwowej koncesji, ograniczonej warunkiem, że ma być ona użytkowana we «właściwy» sposób". Ale "własność", która nie jest "sprawą prywatną", nie jest już prywatną własnością. Führer, jako ucieleśnienie ducha narodu, miał prawo "dowolnie ograniczać lub odbierać własność, gdy takie ograniczenie lub odebranie było zgodne z «celami wspólnoty»". 14 lipca 1933 roku, czyli w dniu, w którym NSDAP stała się jedyną legalną partią, uchwalono ustawę przewidującą konfiskatę wszelkiej własności "wrogiej" interesom partii i państwa. Nazistowski plan czteroletni, wprost zapożyczony z Rosji Sowieckiej i mający ten sam cel, mianowicie intensywne zbrojenia, znacznie zwiększył możliwości ingerencji państwa w działalność gospodarczą. (...)

Prawo rolników do dysponowania swoją ziemią ograniczono tak, aby pozostała ona w rodzinie. Stale ingerowano w działalność przedsiębiorstw, zdarzało się nawet, że administracyjnie zmniejszano wysokość wypłacanych dywidend. Rauschning w 1939 roku ostrzegał zachodnich pacyfistów, że konfiskata własności żydowskiej jest zaledwie pierwszym krokiem, preludium do "totalnego i nieodwołalnego zniszczenia pozycji ekonomicznej" niemieckich kapitalistów i dawnych klas panujących.

Na poparcie tezy o "burżuazyjnym" charakterze nazizmu tradycyjnie przytaczano dwa argumenty, oba nie do utrzymania w obliczu faktów historycznych. Powszechnie sądzono, że Hitler zdobył władzę dzięki finansowej pomocy sfer przemysłowych i bankierskich. Tymczasem z dokumentów wynika, że wielki kapitał wspierał Hitlera jedynie niewielkimi kwotami, znacznie mniejszymi niż te, które łożył na konkurujące z nim partie konserwatywne. Socjalistyczne hasła nazistów budziły niepokój:

"Tylko rażąco mijając się z prawdą, można twierdzić, że wielki kapitał odegrał kluczową, a choćby tylko dużą rolę w upadku Republiki [Weimarskiej]... Jeśli rola wielkiego kapitału w klęsce republiki została wyolbrzymiona, to w jeszcze większym stopniu dotyczy to kariery Hitlera... NSDAP zaczęła odnosić sukcesy bez większej pomocy ze strony kół wielkoprzemysłowych".

Niepodobna dowieść, że wielki kapitał kiedykolwiek w okresie III Rzeszy sprzeciwiał się polityce nazistów, nie mówiąc już o dyktowaniu im, co mają robić. Niemiecki marksista tak opisuje miejsce klasy kapitalistów za rządów Hitlera: "Faszystowski system rządów, według własnej oceny, charakteryzuje się prymatem polityki. Dopóty, dopóki polityka miała zagwarantowany prymat, faszystów nie obchodziło, jakim grupom ich rządy przynoszą korzyść. Ponieważ ustrój gospodarczy miał z punktu widzenia faszystów znaczenie drugorzędne, akceptowali oni również istniejący ustrój kapitalistyczny". Ruch narodowosocjalistyczny, pisze inny uczony, "był od początku kierowany przez nową, rewolucyjną elitę, która tolerowała przemysłowców i arystokratów dopóty, dopóki ci zgadzali się na to, że nie mają realnego wpływu na politykę". A ułatwiały im to sowite zamówienia państwowe i zyski, które z nich ciągnęli.

W związku z tym nie należy zapominać, że Lenin bez żadnych skrupułów brał pieniądze od rosyjskich milionerów i od niemieckiego rządu cesarskiego. Po dojściu do władzy był gotów współpracować z rosyjskim wielkim kapitałem, nawiązując negocjacje z kartelami, aby nakłonić je do współpracy z nowym reżimem na zasadzie partnerstwa. Nic z tego nie wyszło z powodu sprzeciwu lewicowych komunistów, pragnących szybkiego przejścia do komunizmu115. Ale zamiary były; i gdyby do 1921 roku, kiedy ogłoszono Nową Ekonomiczną Politykę, przetrwały w Rosji jakieś wielkie firmy przemysłowe i handlowe, Lenin niemal na pewno doszedłby z nimi do porozumienia.

Różnice między reżimami totalitarnymi

Richard Pipes „Rosja bolszewików”, Wydawnictwo MAGNUM
Richard Pipes „Rosja bolszewików”, Wydawnictwo MAGNUM /INTERIA.PL

Jeśli chodzi o różnice dzielące reżim komunistyczny, faszystowski i narodowosocjalistyczny, to okazuje się, że można je wytłumaczyć rozmaitymi warunkami społecznymi, ekonomicznymi i kulturalnymi, w których przyszło działać tym reżimom. Innymi słowy, wynikały one z taktycznego przystosowania tych samych zasad rządzenia do lokalnych warunków, a nie z odmienności zasad.

Największa różnica między komunizmem z jednej a faszyzmem i narodowym socjalizmem z drugiej strony polega na ich stosunku do kwestii narodowej: komunizm ma charakter międzynarodowy, podczas gdy faszyzm, mówiąc słowami Mussoliniego, nie jest na "eksport".W1921 roku Mussolini, przemawiając w Izbie Deputowanych, zwrócił się do komunistów w te słowa: "Między nami a komunistami niema politycznych podobieństw, ale są podobieństwa intelektualne. Uważamy tak jak wy, że konieczne jest stworzenie państwa scentralizowanego i jednolitego, które narzuca wszystkim żelazną dyscyplinę, z tą różnicą, że wy dochodzicie do tego wniosku poprzez pojęcie klasy, a my poprzez pojęcie narodu". Przyszły hitlerowski minister propagandy Joseph Goebbels też uważał, że jedyną rzeczą, która dzieli komunistów od nazistów, jest internacjonalizm tych pierwszych.

Na ile zasadnicza była ta różnica? Po bliższym zbadaniu można powiedzieć, że brała się ze swoistych warunków społecznych i narodowych, panujących w tych trzech krajach (...)

Na Zachodzie polityk z dyktatorskimi ambicjami musiał grać na animozjach narodowych, a nie klasowych. Mussolini i jego ideolodzy zręcznie połączyli oba te rodzaje, twierdząc, że we Włoszech "walka klasowa" toczy się nie między jedną klasą obywateli a drugą, ale między całym "narodem proletariackim" a światem "kapitalistycznym"119. Hitler nazywał "międzynarodowe żydostwo" nie tylko "rasowym", ale także klasowym wrogiem Niemców. Skupiając niezadowolenie na obcych - "wrogu" Carla Schmitta - starał się wyważać interesy klasy średniej, robotników i rolników, nie faworyzując otwarcie żadnej z tych warstw. Nacjonalizm Mussoliniego i Hitlera był ustępstwem, który uwzględniał fakt, że struktura ich społeczeństw wymaga, aby kierować niezadowolenie na zewnątrz, a droga do władzy prowadzi przez współpracę różnych klas przeciwko cudzoziemcom. Wiele razy - zwłaszcza w Niemczech i na Węgrzech - również komuniści bez wahania odwoływali się do szowinizmu.

Na Wschodzie sytuacja była zupełnie inna. W 1917 roku w Rosji istniała praktycznie tylko jedna klasa społeczna, chłopstwo. Rosyjscy robotnicy przemysłowi byli nieliczni i w większości nadal połączeni silnymi więzami ze wsią. Ta dość jednorodna społecznie warstwa "ludzi pracy", która w guberniach wielkoruskich stanowiła 90 procent ludności, różniła się od pozostałych 10 procent nie tylko pod względem społeczno-ekonomicznym, ale także kulturalnym. Nie miała poczucia narodowej jedności ze zeuropeizowanymi ziemianami, urzędnikami państwowymi, inteligencją i przedsiębiorcami. Dla rosyjskich chłopów i robotników mogliby być oni równie dobrze cudzoziemcami. Wróg klasowy w rewolucyjnej Rosji, "burżuj", wyróżniał się sposobem mówienia, manierami i wyglądem w tym samym stopniu, co pozycją ekonomiczną. A zatem droga do władzy w Rosji wiodła przez wojnę domową między masami chłopskimi i robotniczymi a zeuropeizowaną elitą.

Jeśli w Rosji sytuacja społeczna była mniej skomplikowana niż we Włoszech i w Niemczech, to była znacznie bardziej złożona w dziedzinie stosunków narodowych. Włochy i Niemcy były etnicznie jednolite, tymczasem Rosja tworzyła imperium wielonarodowe, w którym dominująca grupa narodowościowa stanowiła mniej niż połowę ludności. Polityk odwołujący się otwarcie do rosyjskiego nacjonalizmu ryzykował, że zrazi sobie ludność nierosyjską. Zdawał sobie z tego sprawę rząd carski, który unikał jawnego nacjonalizmu wielkoruskiego, opierając się na etnicznie neutralnej idei "imperialnej". Dlatego też Lenin musiał obrać inną drogę niż Hitler i Mussolini i głosić ideologię pozbawioną zabarwienia etnicznego.

W sumie więc, uwzględniając dość jednolity skład społeczny Rosji i jej niejednolity skład etniczny, można było się spodziewać, że polityk dążący do władzy w tym kraju będzie odwoływał się do antagonizmów klasowych, a polityk na Zachodzie, gdzie sytuacja była odwrotna - do nacjonalizmu.

To powiedziawszy, trzeba jednak zauważyć, że z upływem czasu systemy totalitarne oparte na podziałach klasowych i te oparte na podziałach narodowych zbliżyły się do siebie. Od początku swojej kariery politycznej Stalin dyskretnie popierał wielkoruski nacjonalizm i antysemityzm; w czasie II wojny światowej i po niej czynił to otwarcie, sięgając do jawnie szowinistycznych haseł. Hitler z kolei uważał, że nacjonalizm niemiecki zbyt go ogranicza. "Tylko poprzez wszechświatową rewolucję mogę osiągnąć swoje cele" - powiedział Rauschningowi, przewidując, że niemiecki nacjonalizm roztopi się w szerszym pojęciu "aryjskości":

"Pojęcie narodu stało się pojęciem pustym... Musimy zlikwidować to fałszywe pojęcie i zastąpić je niezużytym jeszcze politycznie pojęciem rasy. Przyszłym pojęciem porządkującym będą nie przechodzące już do historii narody - uporządkowanie tego wszystkiego i poprzykrawanie na nowo granic i terenów osiedlenia to bardzo mozolne przedsięwzięcie - lecz zakryte tą przykrywką pojęcie rasy... Oczywiście, wiem równie dobrze jak ci wszyscy intelektualiści od siedmiu boleści, że w sensie naukowym nie ma czegoś takiego jak rasa. Ale będąc rolnikiem i hodowcą, nie obejdzie się pan bez pojęcia rasy, jeżeli chce pan mieć jakieś wyniki hodowlane. Jako polityk potrzebuję pojęcia, które pozwoli mi pozbyć się bazującego dotąd na związkach historycznych porządku i wymusić oraz podbudować myślowo porządek nowy, ahistoryczny... I do tego celu doskonale nada mi się pojęcie rasy... Posługując się pojęciem narodu, Francja wyprowadziła swoją wielką rewolucję poza granice własnego kraju. Pod pojęciem rasy narodowy socjalizm przeprowadzi swoją rewolucję aż po utworzenie nowego porządku świata... Niewiele wówczas zostanie z obiegowego nacjonalizmu, także u Niemców. Pojawi się natomiast zrozumienie pomiędzy mówiącymi różnymi językami członkami tej samej szlachetnej rasy panów".

Komunizm i "faszyzm" mają różne źródła intelektualne - pierwszy zrodził się z filozofii oświecenia, drugi z antyoświeceniowej kultury romantycznej. Teoretycznie komunizm ma charakter racjonalny i konstruktywny, "faszyzm" zaś irracjonalny i niszczycielski, przez co komunizm zawsze znacznie bardziej trafiał do przekonania intelektualistom. W praktyce jednak również ta różnica się zaciera. W istocie "byt" określa tu "świadomość", bo instytucje totalitarne podporządkowują sobie ideologię i kształtują ją wedle własnej woli. Jak już powiedzieliśmy wyżej, oba ruchy traktują idee jako nieskończenie elastyczne narzędzia, przy których użyciu wymusza się posłuszeństwo i tworzy wrażenie jednomyślności. W ostatecznym wyniku, bez względu na różne korzenie intelektualne, totalitaryzm leninowsko- stalinowski i hitlerowski okazały się równie nihilistyczne i niszczycielskie.

Najbardziej znamienny jest chyba podziw, którym darzyli się wzajemnie totalitarni dyktatorzy. Wspomnieliśmy, że Mussolini bardzo cenił Lenina i chwalił Stalina za to, że stał się "potajemnym faszystą". Hitler zwierzał się otoczeniu ze swego szacunku dla "geniuszu" Stalina. Kiedy w czasie II wojny światowej wojska niemieckie toczyły zażarte boje z Armią Czerwoną, Hitler rozmyślał nad połączeniem sił ze Stalinem, aby zaatakować i zniszczyć zachodnie demokracje. Największa przeszkoda do takiej współpracy, obecność Żydów w rządzie sowieckim, wydawała się możliwa do pokonania w świetle zapewnień, które przywódca sowiecki złożył Joachimowi Ribbentropowi, ministrowi spraw zagranicznych Niemiec, że gdy tylko wykształci odpowiednich urzędników chrześcijan, usunie Żydów ze stanowisk.Mao Zedong, najbardziej radykalny komunista, podziwiał Hitlera i jego metody. Kiedy podczas rewolucji kulturalnej robiono mu wyrzuty, że poświęca życie tylu towarzyszy partyjnych, odpowiedział: "Zauważcie, co się działo podczas II wojny światowej, jak okrutny był Hitler. Im więcej okrucieństwa, tym więcej entuzjazmu dla rewolucji".

Reżimy totalitarne zarówno lewicowej, jak prawicowej odmiany miały nie tylko podobne zasady polityczne i metody działania; ich twórcami byli ludzie o zbliżonej psychice, kierujący się nienawiścią i chętnie używający przemocy. Wszelkimi środkami i za wszelką cenę dążyli do zburzenia istniejącego świata, w którym czuli się wyrzutkami. Mussolini, najbardziej szczery z nich, mówił, że przemoc ma "moralne znaczenie terapeutyczne", bo zmusza ludzi do jasnego zdeklarowania się. Pod tym względem wszyscy byli do siebie bliźniaczo podobni.

Richard Pipes

---

Richard Pipes jest emerytowanym profesorem historii Uniwersytetu Harvarda, na którym wykładał ponad czterdzieści lat. Były doradca prezydenta  USA Ronalda Reagana do spraw sowieckich i wschodnioeuropejskich. Jeden z najwybitniejszych na świecie znawców Rosji.

---

Richard Pipes "Rosja bolszewików", Wydawnictwo MAGNUM sp. z o.o., Warszawa 2013

www. wydawnictwo-magnum.com.pl

INTERIA.PL

Zobacz także