Jeśli zginę, chcę być w jego ramionach
Właśnie dotarłam do domu. Prowadziłam jak szaleniec. Na ulicach mówią, że Izrael grozi teraz zaatakowaniem Bejrutu... Czuję się taka bezsilna... - pisze z Bejrutu Zena el-Khalil.
Zadzwoniłam do przyjaciółki. Powiedziała mi, że w razie gdy zginie mogę zatrzymać jej DVD, które od niej pożyczyłam. Ja powiedziałam jej coś podobnego.
Zadzwoniłam do mojego męża i powiedziałam mu, żeby natychmiast przyjechał do naszego domu. Jeśli zginę, chcę być w jego ramionach.
Jest ze mną tutaj mój młodszy brat. Ma 20 lat. Właśnie robi herbatę. Wierzy, że wszystko będzie OK. Mamy porozmawiać o jego planie wypisania na t-shirtach sloganu nawołującego do zbiórki pieniędzy dla organizacji charytatywnej, której jest wolontariuszem.
Możliwe, że to jest mój ostatni wpis...
Myślałam o tym zawsze, ilekroć pisałam bloga. Lecz dzisiaj myślę o tym z prawdziwym lękiem w sercu.
Przemoc trwa... trwa nienawiść...
Jak możemy to zatrzymać? Proszę, pomóż to zatrzymać...
Mam 30 lat. Nie mam dzieci. Chcę mieć dzieci. Chcę żyć. Pragnę wraz z moim mężem doczekać starości. Chcę, aby moje dzieci mogły bawić się z dziećmi moich przyjaciół. Zwykłe rzeczy. Tego chcę.
Chcę móc znów oddychać dobrym powietrzem. Pragnę obudzić się bez związanego żołądka. Pragnę przestać kaszleć i wymiotować. Pragnę ciągle wierzyć w człowieczeństwo.
Moja głowa wiruje z lęku.
Nie pogodzę się ze śmiercią. To jeszcze nie mój czas. Jest ciągle tyle rzeczy do zasmakowania. Chcę się uśmiechać... i śmiać... proste rzeczy. Tego chcę.
Nie powiem " do widzenia". Odmawiam pożegnania się.