Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Idą ruscy barbarzyńcy!

Mało jest chyba krajów, które działają na polską wyobraźnię podobnie mocno, jak nasi wschodni sąsiedzi. Na temat Rosjan, Ukraińców i Białorusinów mamy już ugruntowane zdanie. Nasz polski wobec Rosji stereotyp.

/AFP

Co - według powszechnego polskiego stereotypu - znajdziemy więc za wschodnią granicą? Przede wszystkim - Ruskich. Ruskich, do których zaliczają się zarówno Rosjanie, jak i Ukraińcy oraz Białorusini, ponieważ przeciętny Polak z ledwością te trzy nacje od siebie odróżnia. Często do "ruskiego" woreczka dorzucamy jeszcze - hojną polską ręką - Litwinów, Łotyszy i Estończyków, jednak ostatnio zdarza się to już - na szczęście - rzadziej. Państwa bałtyckie są razem z nami i UE i Schengen, a w takiej Estonii - którą to informację statystyczny Kowalski już z tłumionym podziwem przyswoił - wszystko można załatwić przez internet, a za parking zapłacić SMS - em.

Co więc dzieje się w tym stereotypowym "kraju Ruskich"? Ano nic szczególnego. Po dokumentnie zrujnowanych, ściętych wieczną zmarzliną ulicach, ślizgają się Iwany, Masze, Wasie i Tamary.

Wszyscy ci obywatele są kompletnie pijani i w takim też stanie prowadzą swoje rozklekotane łady, zaporożce i moskwicze. Prowadzą je po drogach pełnych tak głębokich dziur, że słychać przez nie jęki piekielnych potępionych. "Ruscy" piją wódkę za pomocą wszystkiego, co jest większe od szklanki, czyli wiadrami, wannami i beczkami.

Bieda u "Ruskich" wprost trzaska, a po jakiejkolwiek cywilizacji śladu nie ma, i Polacy prześcigają się w opowiadaniu sobie, co też tam w tej Rosji takiego niesamowitego widział wujek, ciocia, brat czy kolega.

Daleko piszący te słowa nie musiał szukać: bawiący ostatnio w jego łazience hydraulik podczas dokręcania rur twierdził, że na własne oczy widział, jak "Ruscy" piją herbatę: wsadzają między zęby torebeczkę i sączą wrzątek.

/AFP

Pewien taksówkarz twierdził z kolei, że na własne oczy widział, jak pod McDonalda w Kijowie podjechał pijany facet w zaporożcu zaprzężonym w konia. Pamiętajmy przy tym, że mówimy o rozszerzonej wersji "Ruskich", do której Kijów - w percepcji większości naszych rodaków - jak najbardziej się zalicza.

W słynnym, nieco zapomnianym już cyklu dowcipów z serii "Polak, Rusek i Niemiec", to "Ruski" był zawsze najbardziej nierozgarnięty i nieobyty z całej trójki. Raz zepsuł metalową kuleczkę od łożyska, kiedy indziej piłował tajgę za pomocą wyłączonej piły mechanicznej.

"Ruscy" są non-stop terroryzowani i żyją w ciągłym strachu. Terroryzuje i terroryzowało ich kto tylko się da: KGB, GRU, milicja i OMON. Wcześniej NKWD, CzeKa, carska ochrana, a jeszcze wcześniej caryca Katarzyna, Iwan Groźny, Tatarzy i kto tylko się da. Jeśli chwilowo nikt Rosjan nie terroryzuje, terroryzują się oni sami za pomocą wszechobecnej mafii, gangsterów i różnej maści kryminalistów, którzy - właściwie, według polskiego stereotypu - stanowią znakomitą większość "Ruskich". A kiedy nawet i bandziorów zabraknie, "Ruskich" terroryzują ogromne, wszechobecne karaluchy, które porywają ludzi i wynoszą nie wiadomo, gdzie. Pewnie na Syberię.

Istnieje w naszym kraju też coś takiego, jak "inteligencki" stereotyp Rosji i Rosjan. Rosja jawi się w nim jako miejsce na poły magiczne, gdzie powietrze jest rozświetlone, każdy "jurodiwy" - czyli "święty wariat" - ma do powiedzenia jakąś ponadczasową mądrość. Rosjanie natomiast są ludźmi straszliwie uduchowionymi, którzy - owszem - piją, ale z powodu bólu duszy, której niby nie ma, a straszliwie boli. Dusza boli, dlatego Rosjanin czasem jest porywczy - musi ten ból jakoś uzewnętrznić. Jest z tym trochę tak, jak w tej słynnej opowieści o dwóch Rosjanach w Paryżu, którzy tłukli pośród wykwintnej imprezy kryształowe naczynia. Francuzi patrzyli, skonfundowani, ale nie reagowali. W końcu jeden z Rosjan wziął drugiego pod ramię. - Chodź, Nikita - powiedział - oni i tak niczego nie zrozumieją.

/AFP

Szybki wywiad przeprowadzony pomiędzy kilkunastoma przypadkowymi osobami na temat dał rezultaty dość oczywiste. Zapytani o podanie kilku haseł, które jako pierwsze cisną im się do głów, kiedy pomyślą o Rosji, odpowiadają: komunizm, Lenin, Putin, wódka, śmieszny język (jedna tylko osoba określiła rosyjski jako piękny), matrioszki, bieda, dziadostwo, wódka, łamanie praw człowieka, terror, zsyłka, mafia, kopuły cerkiewne, bezdomni, imperializm, brud i karaluchy.

Jeśli chodzi o pozytywy, to oprócz pięknego języka nie bardzo da się cokolwiek z tej litanii wyłuskać, chyba, że włączymy do nich neutralne kopuły cerkiewne i matrioszki.

/AFP

wygiętego w kabłąk rowerzysty prowadzonego przez swój własny rower które zdobi artykuł o Rosji w polskiej wersji nonsensopedii, pojawia się jako ilustracja wielu prześmiewczych tekstów o naszym kraju.

"Polskie miasta są chaotyczne i składają się wyłącznie z blaszanych bud" - można przeczytać w czeskiej wersji nonsensopedii. Czy nie tak właśnie postrzegamy miasta w Rosji? Jeden z czeskich użytkowników jednego z forów internetowych zarzucił swojemu polskiemu rozmówcy: "wasz kraj to prawie Rosja! Poza katolicyzmem i łacińskimi literami niczym się od nich nie różnicie!". I nie był w swojej opinii odosobniony.

Wiele osób za zachodnią i południową uważa, że Polska jest tak naprawdę mniejszą i słabszą wersją Rosji. Rosja, podobnie, jak Polska cierpi na kompleks impotentnego imperium: kiedyś wielkiego, obecnie słabego. Polska, podobnie, jak Rosja, ciska się i złorzeczy, kiedy usłyszy o sobie cokolwiek niepochlebnego, za grosz nie mając do siebie dystansu. Polska, jak Rosja również ma ambicje odgrywania znaczącej roli w swoim rejonie, nie licząc się z tym, że dla pozostałych państw nie jest specjalnie atrakcyjna ani gospodarczo ani cywilizacyjnie.

Według wielu obcokrajowców również wieloprocentowe poparcie dla PiSu świadczyć miałoby o tym, że i w naszym kraju - podobnie, jak w Rosji - istnieje duże poparcie dla rządów silnej ręki.

Czesi uważają więc nas za "prawie Rosję", a Niemcy wymieniają nas z Rosją jednym tchem. Kiedy Wolfgang Buescher, niemiecki dziennikarz wyruszał w swoją pieszą podróż z Berlina do Moskwy, dla Niemców, z którymi rozmawiał Europa kończyła się na Odrze: dalej był nieokreślony i dziki Wschód.

Oczywiście, że to tylko stereotypy. Ale tak się składa, że prawie identyczne z tymi, jakie my mamy o Rosji.

Fakt, że Polacy uwielbiają się z Rosjan nabijać, jest całkiem oczywisty: 200 lat mniejszego lub większego uzależnienia od większego sąsiada wymagało wykształcenia w sobie pewnego wentyla bezpieczeństwa. Nienawiść do okupanta rozładować można przekuwając ją w śmiech. Ale fakt, ze śmieszy nas w nich akurat dokładnie to, z czym sami mają problemy przywodzi na myśl belkę we własnym oku.

A co Rosjanie myślą o Polakach?

Przede wszystkim - niewiele myślą.

Dla Rosjan Polska nie jest ważnym krajem. Polska jest obecnie po prostu jednym z krajów UE, i Rosjanie nawet nie są pewni, czy z naszym krajem graniczą. Rosjanie interesują się tym, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Polska jest dla nich graczem tej miary, co dla nas - powiedzmy - Słowenia.

To, że nie widzą, nie znaczy, że nie dostrzegają. Obecna Rosja postrzega nas jako jeden z nowych krajów Zachodu, a przeciętny Rosjanin - świadomy, że nasz kraj jest w "Jewrosojuzie" - Unii Europejskiej - zdziwiony jest, że naszą walutą nie jest euro. Prawdopodobnie ich wyobrażenie na temat stanu naszej gospodarki jest lepsze, niż jej faktyczna kondycja. Dla obecnej Rosji jednak Polska to mały, podskakujący kundelek, który z niewyjaśnionego powodu uparł się Rosję obszczekiwać.

Rosjanie nie potrafią zrozumieć powodów polskiej niechęci do Rosji. Krytykujące Rosję polskie artykuły przez rosyjską prasę traktowane są głównie na zasadzie kuriozów. Rosjanie nie mogą Polakom wybaczyć pomocy w wywleczeniu Ukrainy spod rosyjskiej strefy wpływów i prób uczynienia tego samego rządowi Łukaszenki.

/INTERIA.PL

od niemieckiej okupacji. Niszczenie w Polsce pomników radzieckiej armii jest tam odbierane skrajnie nieprzyjaźnie, również pośród Rosjan o liberalnych poglądach. Danina krwi, którą człowiek radziecki złożył w walce z hitlerowcami jest dla Rosjan święta, niezależnie od poglądów politycznych (z wyjątkiem skrajnej prawicy, która skłonna jest popierać bardziej wojsko Własowa, niż Armię Czerwoną).

Dla innych - tych niespecjalnie związanych z komunistyczną ideologią - Polska przez cały czas istnienia ZSRR była jedynym oknem na Zachód. Wykształceni Rosjanie uczyli się polskiego po to tylko, by móc czytać "Przekrój" czy Kafkę w polskim tłumaczeniu, jedynym wtedy dostępnym.

Najbardziej znanymi Polakami na terenie ZSRR nie jest wcale Jan Paweł II czy Lech Wałęsa. Rosjanie znają i szanują Annę German czy Czesława Niemena, o których płyty zabijano się w czasie socjalizmu.

Obecnie Polska nie pełni już roli pomostu kulturowego, ponieważ Rosja go nie potrzebuje. I obraz obecnej Polski powraca znów do negatywnego obrazu, który obowiązywał w Rosji prawie zawsze, z wyjątkiem stosunkowo krótkiego okresu wymuszonej przyjaźni polsko - radzieckiej. Z tym, że pamiętajmy: wymuszonej z jednej strony. Bo cóż szkodziło sowieckiemu niedźwiedziowi lubić małą, sympatyczną, bratnią i słowiańską PRL?

W przedrozbiorowej Polsce diabła przedstawiano - jak wiemy - w ubiorze niemieckim ("Istny Niemiec, sztuczka kusa"). Rosjanie częstokroć odmalowywali go jako polskiego szlachcica: w kontuszu, słuckim pasie i przy karabeli.

Działo się tak głównie z powodu roli, jaką Polska odegrała w epoce "wielkiej smuty", kiedy to polska załoga okupowała Moskwę i nosiła się po całej "Świętej Rusi" jak po swoim własnym folwarku.

/INTERIA.PL

antypolskiego ruszenia znają wszystkie rosyjskie dzieci. Historia obrony przed Polakami kreowana jest na nowy państwowy mit konsolidujący Rosjan: dzień wyzwolenia Kremla spod polskiego panowania ogłoszono w Rosji świętem narodowym (inna sprawa, że ważnym, o ile nie najważniejszym, powodem była to, że wypada on w okolicy rocznicy kontrowersyjnej mimo wszystko Rewolucji Październikowej, Rosjanie są więc przyzwyczajeni do świętowania w tym czasie), a wysokobudżetowy film "1612", dziejący się w latach polskiej okupacji przedstawia naszych szlachciurów i husarzy jako bezwzględnych, zakutych w zbroje, potężnych okupantów. Husarze - notabene - w filmie skrzydła noszą nawet chodząc na piechotę, i patrolują Rosję dwójkami.

Polacy to katoliccy jezuici, zdrajcy słowiańskiej wiary. Szczególnie ostatnia aktywność kościoła katolickiego w Rosji odbierana jest szczególnie negatywnie i traktowana nawet nie jako zwykła bezczelność i arogancja, co wręcz kalanie Rosji, "świętej ziemi prawosławia". Fakt, że ogromna liczba katolickich księży w Rosji to Polacy, również nie wpływa dobrze na postrzeganie naszego kraju przez Rosjan.

Później, już w czasie rozbiorów, w epoce popularności idei panslawistycznych (które dla Rosji oznaczały mniej więcej zjednoczenie całej Słowiańszczyzny pod własnym berłem) które Polacy z wiadomych względów niespecjalnie chętni byli popierać, byliśmy przez Rosjan postrzegani jako "zdrajcy Słowian" i - wiadomo - "buntowszczyki", którzy raz na jakiś czas urządzają sobie u siebie rzeź Rosjan.

/INTERIA.PL

nadzieję, że Amerykanie pogonią z Polski wkraczającą Armię Czerwoną, bowiem ta postrzegana była jako zbieranina dzikich zwierząt.

Radzieckie wojsko jednak samo przyczyniło się walnie do utrwalenia tego stereotypu, dopuszczając się na zajmowanych ziemiach licznych okrucieństw, które przyczyniły się do powstania opowiadanych do tej pory historii o prymitywnych sołdatach, których ręce po pachy pokrywały kradzione zegarki (i których po odgłosie cykania słychać było już z kilometra), maczających banany w musztardzie i okrutnie gwałcących polskie i niemieckie kobiety.

Dziś - jak wspomniano - Rosjanie (poza tymi, którzy zamieszkują obwód kaliningradzki) niespecjalnie się nami interesują, bo też na świecie jest się kim interesować.

W nakręconym jakiś czas temu skeczu jednego z rosyjskich kabaretów zatytułowanym "pan Kwaśniewski", nasz były prezydent nie posiada specjalnych cech indywidualnych, bo przeciętny Rosjanin nie ma pojęcia, jak Kwaśniewski wygląda. Nie o to też w skeczu chodziło - szło o pomoc, którą Polska udzieliła Juszczence. Kwaśniewski przedstawiony został zatem jako stereotypowy Polak - fircykowaty kombinator, który co prawda pomógł Juszczence (bo mu to się opłacało), ale w dalszą przyjaźń z ukraińskim prezydentem wikłać się nie zamierza, bo ma na głowie inne rzeczy i - generalnie - po prostu mu się nie chce. Wymyśla więc, że powie wybierającemu się z wizytą do Warszawy Juszczence, że, niestety, z wizyty nici, bo "Polsce babcia umarła" i - perepraszaju - nic z tego. Dodajmy przy tym, że "pan Kwaśniewski" mówi z "typowym polskim akcentem" (czyli akcentuje na ostatnią sylabę), non-stop powtarza "aj jaj jaj" i "Matka Boska", a jego sekretarz ma na imię Janek.

Młodzi Rosjanie czytują Sapkowskiego i Lema, przy czym niekoniecznie orientują się, skąd ci autorzy pochodzą. Stanisław Lem w jednym ze swoich ostatnich felietonów pisał, że w listach przychodzących od młodych Rosjan pytano go wręcz, czy po tym wszystkim, co napisał "nadal czuje się Polakiem". Czytelnicy nadziwić się nie mogli, że przedstawiciel tego "małego, smiesznego i szowinistycznego narodu", który próbuje skoczyć powyżej własnych nerek - by użyć zwrotu rodem z pamiętnego "kabaretu Dudek" - mógł tworzyć tak głębokie i uniwersalne dzieła.

Jak więc widzimy, historia wzajemnego postrzegania naszych krajów długą tradycję. Jaka to tradycja - każdy widzi, by sparafrazować Chmielowskiego. Jedno wydaje się pewne: polityka chłodu z polskiej strony (na szczęście ostatnimi czasy zawieszona) i rosyjska polityka "udaję, że cię nie ma, kundelku" - do niczego dobrego nie prowadzą.

Ziemowit Szczerek

INTERIA.PL

Zobacz także