Fala śmierci, czyli po co obcinać szczurom głowy
Etyczny eksperyment z użyciem gilotyny? To nie wydaje się możliwe. A jednak. Opublikowano niedawno wyniki badań naukowców z Radboud University w holenderskim Nijmegen, które zmierzały do ustalenia, w jak najbardziej humanitarny sposób można pozbawić zwierzę życia. I właśnie po to obcinano szczurom głowy. Straszne? Trochę tak. Ale chyba jednak konieczne.
Przy okazji zresztą odkryto sygnał, który w mózgu może oznaczać przekroczenie granicy między życiem a śmiercią.
Ten eksperyment nie wymagał zgody komitetu etycznego Uniwersytetu. Wręcz przeciwnie. Komitet sam nakazał jego przeprowadzenie. Chodziło o to, by ustalić, czy zwierzętom, zabijanym dla potrzeb różnych eksperymentów naukowych, można po prostu ucinać głowę, czy lepiej je wcześniej usypiać. Nie jest to sprawa naukowo obojętna. Wprowadzenie do organizmu szczura substancji znieczulającej może zaburzyć wynik niektórych eksperymentów, lepiej byłoby tego nie robić. Czy jednak w ten sposób nie zwiększa się jego cierpienia?
Autorzy pracy opublikowanej na łamach czasopisma naukowego "PLoS One" sugerują na podstawie wyników swoich badań, że zwierzęciu może być wszystko jedno.
Mimo to dane, które przynoszą te badania, są dla przeciętnego człowieka szokujące. Śmierć nie następuje natychmiast, a ostatni sygnał elektrycznej aktywności pojawia się w mózgu zwierzęcia nawet kilkadziesiąt sekund po dekapitacji.
Kto kiedykolwiek gonił po podwórku uciekającą bez głowy kurę wie, że "natychmiastowość" w przypadku śmierci może być pojęciem umownym, ale w tym wypadku chodzi o sprawę jeszcze poważniejszą i odpowiedź na pytanie, kiedy naprawdę umiera mózg.
Pytania na ten temat zadawano sobie już w czasach Rewolucji Francuskiej, kiedy świadkowie egzekucji opowiadali jakoby głowy niektórych skazańców mrugały oczami czasem nawet pół minuty po ich odcięciu. Czy jednak można w takie opowieści wierzyć?
W badaniach Holendrzy wykorzystali 22 szczury, część z nich była w pełni przytomna, część poddano anestezji. Elektrody przyłączone do głowy pozwalały mierzyć EEG zwierzęcia bezpośrednio przed i po śmierci.
Okazało się, że u jednych i drugich sygnał EEG przed śmiercią bardzo się różnił, po dekapitacji stawał się jednak bardzo podobny. Spadał do połowy swej wartości w ciągu około 4 sekund po ucięciu głowy. Ten stan, według wcześniejszych badań, oznacza już pełną utratę przytomności.
Kilkadziesiąt sekund później, naukowcy zauważyli jednak ku swemu zaskoczeniu, 10 sekundową falę aktywności, którą interpretują jako ostateczną granicę miedzy życiem a śmiercią.
Moment jej pojawienia się był zależny od stanu, w jakim zwierzę poddawano eksperymentowi. U przytomnych fala pojawiała się po przeciętnie 50 sekundach od dekapitacji, u uśpionych o około 30 sekund później.
Interpretacja tego, co dokładnie oznacza ten sygnał, nie jest jednoznaczna. Eksperci cytowani przez "New Scientist" różnią się opiniami. Jedni przypuszczają, że może on oznaczać ostateczną depolaryzację komórek nerwowych. Inni uważają, że to ostatnia, "rozpaczliwa" próba wznowienia akcji serca i przywrócenia krążenia.
Jeszcze inni sugerują, że pojawienie się tej fali zwiastuje ostatni moment, kiedy jeszcze można podjąć próbę utrzymania kogoś przy życiu. Tak, czy inaczej, wydaje się, że ta fala rzeczywiście towarzyszy śmierci, a jej pojawienie się oznacza koniec pracy mózgu.
Jeśli tak, znaczenie eksperymentu, który kosztował życie 22 szczurów, może być znacznie większe, niż się początkowo spodziewano. Być może badanie EEG pozwoli precyzyjniej niż do tej pory ustalić chwilę śmierci mózgu u człowieka. To może pomóc ocenić szanse dalszej reanimacji, może pomóc także podjąć decyzję o ewentualnym oddaniu narządów do transplantacji.
A co do szczurów? Cóż. Nie jestem przeciwnikiem badań naukowych prowadzonych na zwierzętach. O ile można rezygnować z testowania na nich kosmetyków, nie sposób bez ich udziału odkrywać nowych metod leczenia i tworzyć nowych leków.
Próby prowadzenia badań na hodowlach tkankowych dają coraz bardziej obiecujące wyniki, ale to żywe zwierzęta pozostaną jeszcze długo podstawowym obiektem badań.
Lepiej jednak, jeśli zwierzęta jak najmniej cierpią a jeśli tracą życie, służy to rzeczywiście czemuś pożytecznemu. W czasie studenckich praktyk widziałem zwierzęta cierpiące i zabijane bez sensu. Wolałbym wierzyć, że takie przypadki są w nauce coraz rzadsze. W tym eksperymencie uczciwie przyznano, że w przypadku pięciu szczurów elektrody odłączyły się w trakcie eksperymentu. Wykorzystano więc wyniki pochodzące od 17 z nich.
Badanie polegające na obcinaniu szczurom głów nie wygląda na pierwszy rzut oka na etyczne. Nie jest też przyjemne dla samych badaczy. Holendrzy uczciwie to przyznają. Mimo wszystko broniłbym jednak jego sensu. Mam wrażenie, że dzięki takim eksperymentom dowiadujemy się ważnych rzeczy. I o doświadczalnych szczurach i przede wszystkim o ludziach.
Grzegorz Jasiński