Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Bez kary śmierci można żyć

Ostatni sondaż opinii publicznej dowodzi, że po raz pierwszy w Polsce zwolennicy kary śmierci są w mniejszości. - Cywilizujemy się. Czujemy, że tak się nie robi, tak jak nie smarka się na podłogę - komentuje rewoltę w społecznych nastrojach prof. Marian Filar, karnista z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

/AFP

Liczby nie kłamią

Z przeprowadzonego dla "Rzeczpospolitej" przez GfK Polonia sondażu wynika, że aż 52 proc. rodaków sprzeciwia się przywróceniu kary śmierci (29 proc. jest "zdecydowanie" przeciwnych, a 23 proc. "raczej" przeciwnych). Za reaktywowaniem kary głównej opowiada się natomiast 46 proc. respondentów (24 proc. wybrało odpowiedź "zdecydowanie za", a 22 proc. "raczej za"). Zaledwie dwa proc. badanych nie ma wyrobionego zdania w tej sprawie.

Jednak nie tak dawno temu, bo zaledwie w marcu, aż 63 proc. Polaków akceptowało przywrócenie kary śmierci za najcięższe przestępstwa (według 38 proc. w Polsce "zdecydowanie powinno" się wrócić do orzekania kary głównej, a zdaniem 25 proc. "raczej powinno", badanie CBOS). Przeciwnicy najwyższego wymiaru kary stanowili natomiast zaledwie 31 proc. społeczeństwa (10 proc. uważało, że "zdecydowanie nie powinno" się stosować kary głównej, natomiast według 21 proc. "raczej nie powinno"). Aż sześć proc. badanych nie potrafiło wybrać żadnej z odpowiedzi.

/AFP

Fałszywy alarm czy radykalna rewolta?

Wyłaniająca się z tych badań radykalna zmiana poglądów Polaków na temat kary śmierci sprawiła, że niektórzy eksperci po prostu w nią nie wierzą. W rewoltę w społecznych nastrojach wątpi m.in. politolog z Uniwersytetu Śląskiego Marek Migalski. - Nic się nie stało w społeczeństwie, żeby tak diametralnie zmieniło się dotąd wysokie poparcie dla kary śmierci - przekonuje.

Inni argumentują natomiast, że zmiana w poglądach Polaków to wynik utrzymującej się już od kilku lat tendencji wykruszania się zwolenników kary śmierci. Według prof. Zbigniewa Hołdy z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wyniki sondażu były do przewidzenia. - Przez wiele lat liczba zwolenników kary śmierci utrzymywała się w Polsce na bardzo wysokim poziomie, ale należy pamiętać, że do 1988 roku odbywały się w Polsce egzekucje - przypomina w rozmowie z INTERIA.PL. - Od tego czasu minęło 19 lat. Kara śmierci zniknęła z systemu prawnego, już się jej nie orzeka, nie wykonuje. Ludzie się po prostu odzwyczaili, nie pamiętają. Nauczyli się, że można bez niej żyć.

Nie bez znaczenia jest również nasze członkostwo w Unii Europejskiej. Badania potwierdzają, że opinie większości polskiego społeczeństwa w miarę naszej obecności w strukturach Unii upodobniają się do europejskiego punktu widzenia i mentalności. - Polacy czują się w Europie doskonale - podkreśla prof. Hołda. - Nasi rodacy zrozumieli i zaakceptowali, że idea kary śmierci jest niegodna europejskiego społeczeństwa - dodaje prof. Marian Filar. W rozmowie z INTERIA.PL nie przecenia jednak roli Unii Europejskiej: - Po prostu się cywilizujemy. Czujemy, że tak się nie robi, tak jak nie smarka się na podłogę. Już nie zastanawiamy się, dlaczego czegoś nie robimy, po prostu tego nie robimy.

/AFP

Kościół za, a nawet przeciw

Zdaniem prof. Hołdy duży wpływ na nasze poglądy ma też stanowisko Kościoła. - Zwłaszcza wypowiedzi Jana Pawła II, który wyraźnie stanął po stronie przeciwników kary śmierci - uważa karnista z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zasadniczo jednak religia katolicka dopuszcza stosowanie najwyższego wymiaru kary. W Katechizmie Kościoła katolickiego czytamy: "Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem".

Zaraz jednak Katechizm dodaje: "Jeżeli jednak środki bezkrwawe wystarczą do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób przed napastnikiem, władza powinna ograniczyć się do tych środków".

Do tego stanowiska Kościoła wielokrotnie wracał w swoim nauczaniu Jan Paweł II. W encyklice "Evangelium vitae" papież pisał na przykład: "Wymiar i jakość kary powinny być dokładnie rozważone i ocenione, i nie powinny sięgać do najwyższego wymiaru, czyli do odebrania życia przestępcy, poza przypadkami absolutnej konieczności, to znaczy gdy nie ma innych sposobów obrony społeczeństwa. Dzisiaj jednak, dzięki coraz lepszej organizacji instytucji penitencjarnych, takie przypadki są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale". W 1998 roku podczas bożonarodzeniowego orędzia "Urbi et Orbi" Jan Paweł II mówił: "Niech dzięki Bożemu Narodzeniu umocni się na całym świecie poparcie dla stosownych i pilnie potrzebnych działań, które położą kres produkcji zbrojeniowej i handlowi bronią, pozwolą strzec ludzkiego życia, znieść karę śmierci (...)".

/AFP

Polacy coraz rzadziej domagają się kary śmierć również dlatego, że z każdym dniem czują się bezpieczniej. Politycy wprawdzie nieustannie grzmią, że żyjemy otoczeni pajęczyną mitycznego układu, a niebezpieczeństwo czai się za każdym rogiem, jednak dowody na to trudno znaleźć na własnym podwórku. - Przestępczość w Polsce nie jest duża i systematycznie maleje - przekonuje prof. Hołda.

Polacy swoje, rząd swoje

Zmiana poglądów społecznych nie idzie jednak w parze z działaniami ekipy rządzącej. Kilka dni temu upadł pomysł ustanowienia Europejskiego Dnia przeciwko Karze Śmierci. Inicjatywa nie przeszła, ponieważ polski rząd - jako jedyny - zgłosił weto. Argumentował, że Dzień w formie proponowanej przez Komisję Europejską nie ma sensu, ponieważ wszystkie kraje Unii już dawno zniosły karę śmierci. Brukselskich polityków postawił pod ścianą proponując, by treścią podobnego dnia była ochrona życia jako takiego - obejmująca zarówno sprzeciw wobec kary śmierci, jak i eutanazji oraz aborcji.

Sprzeciw Polski, która jest jednym z pięciu członków UE, który dopuszcza wprowadzenie kary śmierci podczas wojny, wzbudził w niektórych stolicach europejskich nie tylko irytację, ale również niepokój. Wprawdzie publicznie brukselscy politycy deklarowali, że polskiego weta z pewnością nie należy interpretować jako chęci wprowadzenia kary głównej, ale dziennikarze pytali wprost. Bracia Kaczyńscy zgodnie uspokajali, że rząd kary śmierci nie przywróci, ale jednocześnie - gdy tylko mogli - podkreślali, iż od reaktywowania jej powstrzymuje ich tylko nasze członkostwo w Unii. A to "niestety" zobowiązuje.

/AFP

- Polska nie wprowadzi kary śmierci. Nie ma takiej realnej możliwości. Jesteśmy w Unii. Moje prywatne poglądy są wprawdzie inne, ale to nie poglądy premiera decydują o polityce rządu - zapewniał w Helsinkach Jarosław Kaczyński. Kilka dni później po zakończeniu szczytu państw Grupy Wyszehradzkiej w Keszthely na Węgrzech prezydent tłumaczył: - My po prostu uważamy, że likwidacja tej kary, która w Polsce nastąpiła i gdzie nie ma w tej chwili zamiaru jej przywracania, jest daniem katowi niewyobrażalnej przewagi nad ofiarą, jaką jest przewaga życia nad śmiercią. I nie widzimy powodu, żeby ten pogląd zmieniać, nawet jeżeli on wśród elit europejskich jest dzisiaj zdecydowanie poglądem mniejszościowym - dodał.

Ostra amunicja w wątpliwych sprawach

Stanowisko Polski krytykowano jednak nie tylko na europejskich salonach. O ile jednak w Brukseli czy Strasburgu oceniano je w kategoriach ekstrawagancji, o tyle polscy karniści nie pozostawiają na rządzie suchej nitki. - Opowiadając się przeciwko karze śmierci (w sondażu GfK Polonia - red.) Polacy pokazali, jak głupio zachowuje się rząd. Trochę jak ubogi krewny, który przyjechał do cioci-arystokratki na obiad. Na początku speszony siedział cicho. Zobaczył jednak, że ciocia zachowuje się spokojnie, więc zaczął jeść rękami, a nawet pouczać ciocię - obrazowo krytykuje prof. Filar. - Ja bym wolał, żeby Kaczyńscy jasno i szczerze powiedzieli, że nie zgadzają się z inicjatywą KE, ponieważ są za karą śmierci, a nie zasłaniali się ochroną życia. Zresztą łączenie kwestii aborcji, eutanazji i kary śmierci jest kompletnym nieporozumieniem. To zwykły oportunizm, dodatkowo o mocno nadszarpniętym walorze moralnym - podkreśla karnista z UMK.

- Dla Unii Europejskiej dyskusja na temat kary śmierci to już przeszłość, zupełny anachronizm - wtóruje mu prof. Hołda. - Taka postawa obrazuje zupełne oderwanie rządzących od opinii większości społeczeństwa i utrudni nam w przyszłości zawieranie sojuszy w ramach Unii. Zresztą Kaczyńscy mają tendencję do wyciągania ostrej amunicji w wątpliwych sprawach - przypomina prawnik.

Oceniać weto polskiego rządu w kwestii Europejskiego Dnia przeciwko Karze Śmierci można różnie, nie ulega jednak wątpliwości, że nie przysporzyło nam ono w Unii przyjaciół. Zmiana w nastrojach społecznych daje jednak nadzieję, iż w tej kwestii rządzący pójdą wreszcie po rozum do urny i zrezygnują z "ekstrawaganckich" sprzeciwów.

INTERIA.PL

Zobacz także