Tłok i odwołane kursy po awariach pociągów. "Ingerowano w systemy bezpieczeństwa"
Ktoś zdemontował lub ingerował w działanie urządzeń odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w dwóch pociągach Kolei Dolnośląskich - przekazał w poniedziałek ich producent, firma Newag S.A. Przedsiębiorstwo przyjrzało się składom typu Impuls, ponieważ w czerwcu przewoźnik nie mógł ich uruchomić po świeżo przeprowadzonych naprawach. Newag zawiadomił prokuraturę i poinformował, że "szereg nieprawidłowości" oraz "dezintegrację systemów bezpieczeństwa" wykrył również w pociągu jeżdżącym po Pomorzu Zachodnim. Problemy z Impulsami sprawiły, że Koleje Dolnośląskie odwołały część połączeń, a na inne podstawiały mniejsze pojazdy, przez co podróżni jechali w ścisku.
Dwa najdłuższe, bo pięcioczłonowe pociągi Kolei Dolnośląskich wróciły w czerwcu po naprawie. Wkrótce okazało się, że tych elektrycznych zespołów trakcyjnych (EZT) typu Impuls nie da się uruchomić. Przewoźnik musiał więc nieco ograniczyć swoją siatkę połączeń, m.in. na nowo uruchomionej linii Wrocław-Sobótka. Stało się tak, bo na przegląd po pokonaniu miliona kilometrów czekają też inne EZT.
Ponadto na część kursów Koleje Dolnośląskie zaczęły podstawiać mniej pojemne pociągi, co skutkowało ich przepełnieniem - relacjonował "Rynek Kolejowy". "Tajemnicza awaria" Impulsów dotknęła nie tylko pasażerów z Dolnego Śląska. W połowie czerwca przestał uruchamiać się kolejny EZT - tym razem należący do zachodniopomorskiego samorządu.
Newag: Ktoś ingerował we wskazania licznika kilometrów w pociągu Kolei Dolnośląskich
W poniedziałek głos w sprawie zabrał producent pociągów - firma Newag S.A., która przeprowadziła ich wstępną diagnostykę po wystąpieniu usterek. W sieci opublikowała oświadczenie, w którym zaprotestowała przeciw "wprowadzającymi w błąd informacjami o rzekomych usterkach elektrycznych" zespołów trakcyjnych serii Impuls, pojawiających się w "domenie publicznej".
Newag ustalił, że w jednym ze składów dostarczonym Kolejom Dolnośląskim "ingerowano" m.in. we "wskazania drogomierza", czyli popularnego "licznika" - urządzenia zliczającego, jaki dystans pokonał pojazd. Producent podał też, że ktoś zmienił zapisy w rejestratorze prawnym (tachografie) tego EZT, cofając daty lub przesuwając je do przodu.
"Nie są nam znane okoliczności, w jakich dokonano ingerencji, ani ich cel. Wykonawca przeglądu nie wyraził zgody na złożoną propozycję przesłania pojazdu do naszego zakładu w Nowym Sączu, celem dokonania pełnej diagnostyki" - przekazało kolejowe przedsiębiorstwo.
Newag poinformował więc, że złożył zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, o którym mowa w artykule 306a Kodeksu karnego. Brzmi on: "Kto zmienia wskazanie drogomierza pojazdu mechanicznego lub ingeruje w prawidłowość jego pomiaru, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
Producent o "dezintegracji systemów bezpieczeństwa" także w innych Impulsach
Jak podkreśliła firma, pociąg był w trakcie przeglądu prowadzonego przez "podmiot trzeci" (SPS ASO Mieczkowski - red.), zleconego przez Koleje Dolnośląskie. To niejedyne uwagi, o których Newag napisał w oświadczeniu. W jego ocenie w innym pojeździe użytkowanym przez tego samego przewoźnika urządzenia systemu bezpieczeństwa "były w przeszłości czasowo demontowane".
"Nie jest nam znany cel i okoliczności, w jakich tego dokonano. Nie znamy również pełnej historii zdemontowanych urządzeń" - podało przedsiębiorstwo, uściślając, że po przeprowadzeniu m.in. diagnostyki i testów pociąg na nowo jest eksploatowany przez Koleje Dolnośląskie.
Zgodnie z ustaleniami Newagu, problemy z "dezintegracją systemów bezpieczeństwa" wystąpiły też w pociągu należącym do województwa zachodniopomorskiego, a użytkowanym przez Polregio. Ten EZT również jest trakcie przeglądu i - według firmy z Nowego Sącza - również w nim ingerowano w rejestrator prawny i zmianę wskazań drogomierza.
"Ponadto stwierdzono szereg nieprawidłowości w wykonanych czynnościach utrzymania, które były wykonywane przez podmiot (dokonujący przeglądu - red.). W naszej ocenie, ze względów bezpieczeństwa, pojazd nie może zostać w obecnym stanie technicznym przywrócony do eksploatacji do czasu prawidłowej konfiguracji systemów bezpieczeństwa i usunięcia nieprawidłowości (...). Na wniosek właściciela pojazd został zabezpieczony celem udostępnienia odpowiednim organom" - czytamy w oświadczeniu.
Jak ocenił Newag, "analizy powyższych przypadków potwierdziły, że przyczyny niesprawności pojazdów" nie leżą po jego stronie, lecz są "wynikiem czynności podejmowanych przez podmioty wykonujące usługi utrzymaniowe bądź użytkowników". "Bezpieczeństwo pasażerów oraz całego systemu kolei stanowi dla nas cel nadrzędny i nie zamierzamy akceptować prób przerzucania na nas odpowiedzialności za działania lub zaniechania podmiotów trzecich" - podsumowano.