Do wypadku doszło w ubiegły czwartek w godzinach popołudniowych. Trzy psy rasy mastyf tybetański zaatakowały 9-latkę, kiedy jechała rowerem osiedlową drogą. Zajście zauważył przechodzący mężczyzn, który odgonił psy i wezwał pogotowie. Dziewczynkę przetransportowano do szpitala śmigłowcem. Miała rany szarpane na całym ciele, między innymi twarzy, głowy i ręki, w tym odgryziony palec, oraz kilka złamań - poinformowała wówczas Katarzyna Brożek, rzecznik prasowy szpitala Copernicus w Gdańsku. Obecnie życiu 9-latki nie zagraża niebezpieczeństwo. Jak podaje Radio Gdańsk, właścicielka mastifów usłyszała już zarzuty nieumyślnego narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi jej rok więzienia. Zwierzęta trzymane były na ogrodzonej posesji, są zadbane i prawdopodobnie były szczepione. Z ustaleń policji wynika, że wydostały się przez niewłaściwie zabezpieczoną bramkę. Tuż po zderzeniu mieszkańcy, osiedla na którym wydarzyła się tragedia relacjonowali, że psy są agresywne. "Niejednokrotnie rezygnowaliśmy z przejścia obok tego, bo one naprawdę ujadały" - mówił reporterowi TVN24 jeden z sąsiadów.