Ksiądz podzielił wieś
Proboszcz z Gardny Wielkiej (Pomorze) nakazał wyniesienie trumny z kościoła podczas pogrzebu. Wieś jest podzielona. Członkowie rady parafialnej stanęli w obronie proboszcza.
"Ludzie, którzy rzucają na niego oszczerstwa, nie chodzą nawet do kościoła" - twierdzą, jak pisze "Głos Pomorza", członkowie rady. "Nie chodzimy, bo zniechęcił nas ksiądz" - odpowiadają inni.
Wcześniej gazeta pisała o rodzinie, która twierdziła, że ich bliski został pochowany gorzej od psa, ponieważ ksiądz nie zgodził się na wniesienie trumny do kościoła podczas mszy. Ten sam ksiądz odmówił kiedyś niepełnosprawnemu dziecku sakramentu komunii, nazywając je zwierzęciem.
Członkowie rady parafialnej twierdzą, że proboszcz jest bardzo dobrym gospodarzem.
"Ten pogrzeb był zgodny z prawem kanonicznym. Rozmawiałem z rodziną zmarłego i uprzedziłem ją, w jaki sposób zamierzam przeprowadzić ceremonię pogrzebową. Natomiast informacje, że nazwałem niepełnosprawne dziecko zwierzęciem, są kłamstwem" - komentuje sam proboszcz. Według niego, osoby, które rzucają oszczerstwa.
"Ksiądz jest zbyt radykalny" - mówi jeden z mieszkańców wsi. "Swoim zachowaniem odpycha od siebie ludzi. (...) Nie dziwię się ludziom, którzy nie uczestniczą w życiu religijnym. Ksiądz zasłaniając się prawem kanonicznym nie chce chrzcić dzieci, tylko dlatego, że ich rodzice żyją bez ślubu" - dodaje.
INTERIA.PL/Głos Pomorza