Uziemieni przez F16
Okazuje się, że obecność na polskim niebie samolotów F16 odbije się nie tylko na kieszeni podatnika, ale także na... samopoczuciu pilotów - zapowiada "Gazeta Lubuska".
Aby nasza armia mogła sobie polatać na nowych zabawkach, piloci w aeroklubach zostaną na lotnisku. Program szkolenia na F16 różni się od programów dla samolotów Mig 29, Su 22 i TS 11. Stąd już od teraz do połowy lutego wydzielono strefy tylko dla F16.
- Niestety, nas także to dotyczy i to w znacznym stopniu - mówi zastępca dyrektora Aeroklubu Zielonogórskiego Paweł Hołyś. - Czarno widzimy naszą przyszłość, obserwując, jak szeroki pułap wysokości jest teraz zarezerwowany. Latać oczywiście możemy, ale po wcześniejszych konsultacjach z Poznaniem.
Takie konsultacje kończą się zwykle zakazami lotów - tak na wszelki wypadek. Piloci są wściekli. Już połowa powierzchni lotniczej mapy naszego kraju pokryta jest Strefami Czasowo Wydzielonymi (TSA) i korytarzami dolotowymi do tych stref (TFR). Już wcześniej mówiono, że zbyt często obszary te są rezerwowane przez wojsko "na wyrost" - na cały dzień w związku z przelotem pojedynczego samolotu wojskowego.
Zdaniem lotników, wszystkie te działania przeczą ustawowej zasadzie równego dostępu do przestrzeni wszystkich użytkowników. - Cztery samoloty sobie kupiliśmy, a pół Polski stoi - denerwuje się jeden z pilotów.
INTERIA.PL/PAP