Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Jak powstał Dublin? Nieznane historie z "Zielonej wyspy"

Ta epicka opowieść zaczyna się w przedchrześcijańskiej Irlandii, w czasach gdy ze wzgórza Tara wyspą władali srodzy i potężni Najwyżsi Królowie. Jej początkiem są losy dwojga kochanków, Conalla z arystokratycznego rodu i olśniewającej Deirdre, a w ich historii pobrzmiewa echo pradawnej celtyckiej legendy o Cuchulainnie.

Irlandia (zdj. ilustracyjne)
Irlandia (zdj. ilustracyjne)/PETER MUHLY/AFP

Rutherfurd zabiera stąd czytelnika w fascynującą podróż przez stulecia. Misternie splecione losy kolejnych pokoleń bohaterów - druidów i wodzów plemiennych, mnichów i przemytników, kupców i najemników, szlachty, buntowników i zwyczajnych tchórzy - rozgrywają się na wielobarwnej scenie, jaką są dzieje największego irlandzkiego miasta.

Wraz z Wydawnictwem "Czarna Owca" przygotowaliśmy trzy egzemplarze książki. Aby zdobyć jeden z nich wystarczy odpowiedzieć na pytanie konkursowe.


Wcześniej polecamy fragment książki.

FRAGMENT:

"PROLOG

Szmaragdowe  słońce

Działo  się   to  dawno,   dawno   temu . Jeszcze przed przybyciem Patryka.  I przed  przybyciem plemion celtyckich. Zanim pojawił się język gaelicki. Działo  się to w epoce irlandzkich bogów, po których nie zostały nawet imiona.

O tamtym okresie  niewiele da się powiedzieć  na pewno, ale jakieś fakty można ustalić. Pomagają w tym  świadectwa  ukryte w ziemi i na jej powierzchni. I możemy się odwołać do wyobraźni, tak jak robili to wszyscy ludzie, odkąd zaczęto opowiadać baśnie.

W tych pradawnych czasach, w pewien zimowy poranek,  mia- ło miejsce małe zdarzenie. Tyle wiemy. Powtarzało  się wiele razy, przez kolejne lata i - jak się wydaje - przez kolejne stulecia.

...

Świt. Zimowe niebo było już czystym, bladym błękitem.  Niedługo z morza miało się wyłonić słońce. Na wschodnim wybrzeżu wyspy widać było złotą poświatę.

Tego dnia wypadało zimowe przesilenie, najkrótszy dzień w roku. Nawet jeśli w owych czasach na wyspie istniała  rachuba lat, to nie znamy jej miary.

Mowa o jednej z dwóch wysp leżących nieco na zachód od europejskiego  kontynentu. Wiele tysięcy lat wcześniej obie trwały w długim, białym uśpieniu epoki lodowcowej, a łączyła je skalista grobla, biegnąca z północno-wschodniego krańca mniejszej, odsuniętej bardziej  na zachód  wyspy aż do górnej  części jej sąsiadki.  A tę łączył na południu z kontynentem kredowy most. Jednak pod koniec epoki lodowcowej wody z topniejącej Arktyki zaczęły spływać na południe i zalały kamienną groblę, a potem przedarły się przez kredową barierę - w ten sposób powstały dwie wyspy.

Dzielące je odległości nie były duże. Zatopiona grobla po- między zachodnią wyspą, która  pewnego  dnia  zostanie nazwa- na Irlandią,  a brytyjskim  przylądkiem,  znanym  dziś jako Mull of Kintyre, miała zaledwie kilkanaście kilometrów. Dystans zaś między białymi klifami południowo-wschodniej Anglii a kontynentem wynosił trzydzieści dwa kilometry.

Należałoby się więc spodziewać, że obie wyspy będą do siebie bardzo podobne. I w pewnym sensie to prawda. Ale były też między nimi subtelne różnice. Bo gdy rozdzieliło  je morze, dopiero wydobywały się z arktycznego  snu.  Dopiero  zaczynały je zasiedlać rośliny  i zwierzęta z cieplejszych południowych obszarów. I kiedy kamienna grobla zniknęła, część gatunków, którym  udało się opanować  południe większej, wschodniej wyspy, nie zdołała przeprawić się na zachód. I dlatego na obu wyspach występują powszechnie  dęby, jesiony i leszczyna, ale w Irlandii  nie spotka się jemioły porastającej brytyjskie dęby. Z tego samego powodu Brytania  zmagała  się z plagą węży i jadowitych  żmij, a Irlandia była od nich wolna.

Zachodnią wyspę, nad którą lada chwila miało wzejść słońce, pokrywały gęste lasy przetykane bagnami.  Tu i ówdzie wznosiły się piękne górskie pasma. Płynęły tu też liczne rzeki pełne łososi i innych ryb, a największa z nich wiła się w sercu wyspy przez labirynt jezior i na koniec wpadała na zachodzie do Atlantyku.  Ale pierwszym przybyszom dwie inne rzeczy rzucały się w oczy.

Pierwszą było bogactwo  natury. Tu i tam, na leśnych polanach albo na otwartych górskich  zboczach, wyrastały skały, wypchnięte  z trzewi ziemi i świecące magicznym  kwarcowym blaskiem.  W niektórych migotliwych  głazach  pojawiały się głębiej żyły złota. W rezultacie w pewnych  częściach wyspy, gdzie skały występowały gęściej, rzeki dosłownie  spływały złotym  piaskiem i grudkami kruszcu.

Drugą było piękno natury.  Czy to za sprawą  dużej wilgotności  wiatrów  znad  Atlantyku,  czy łagodnego  ciepła  Golfstromu, czy też w efekcie splotu  tych i innych przyczyn - w każdym razie  roślinność na  wyspie miała  niezwykły, niespotykany  nigdzie indziej  szmaragdowy  kolor.  I zapewne  z tego  pradawnego połączenia  szmaragdowej zieleni i płynącego  złota zrodziło się przekonanie, że zachodnią wyspę upodobały sobie magiczne duchy.

A kto  zamieszkiwał  szmaragdową wyspę? Imiona  tych, którzy przybyli tu  przed  celtyckimi  plemionami, pojawiają  się tylko w legendach: potomkowie Cessair, Portholona, Nemeda*; Fir Bolg i Tuatha De Danaan**. Trudno jednak powiedzieć, czy byli to prawdziwi  ludzie,  bogowie, czy też może  jedni  i drudzy.  Po zakończeniu epoki lodowcowej na Irlandii  zamieszkali  myśliwi. A potem  rolnicy. To akurat jest pewne. Wyspiarze umieli wznosić kamienne budowle, kuli broń z brązu i wyrabiali piękną ceramikę. Handlowali też z kupcami przybywającymi z tak odległych krain jak Grecja.

Ale przede wszystkim wytwarzali ozdoby ze złota, którego  na wyspie było w bród. Naszyjniki, bransoletki, kolczyki, kute  dyski słoneczne - irlandzcy złotnicy nie mieli sobie równych w całej Europie. Zasługiwali na miano czarodziejów rzemiosła."

INTERIA.PL

Zobacz także