Jak mówią samorządowcy, ludzie nawet się do tej pracy zgłaszają, ale rezygnują, gdy dowiadują się ile zarobią. Dieta dla zwykłego członka komisji to 135 zł, dla przewodniczącego - 165 zł, jego zastępcy - 150 zł. Tyle samo od pięciu lat. Zniechęcać może też ogrom pracy - bez porównania większej niż przy wyborach parlamentarnych czy prezydenckich (a wynagrodzenie jest takie samo). Tam do urny wrzuca się najwyżej dwie karty, teraz np. w stolicy będą cztery książki z nazwiskami. Ich liczenie jest bardzo skomplikowane. Podczas wyborów prezydenckich czy parlamentarnych pierwsze komisje kończą pracę przed północą, przy samorządowych najwcześniej o 2 w nocy. A tym razem komisje będą pracować jeszcze dłużej, bo po raz pierwszy głosowanie zakończy się o godz. 22, a nie o 20. Trzeba więc będzie oddelegować do komisji urzędników z ratusza albo pracowników komunalnych; możliwe jest też zatrudnianie bezrobotnych - dieta nie spowoduje utraty prawa do zasiłku. W wyborach samorządowych weźmie udział 12 544 komitetów wyborczych: 22 komitety partii politycznych, trzy komitety koalicji partii politycznych, 397 komitetów organizacji społecznych oraz 12 122 komitetów wyborczych wyborców. Wybory samorządowe odbędą się 21 listopada; ewentualna druga tura - 5 grudnia.