Wszyscy ściągają kampanie
"Metro" pisze, że większość polskich partii bijących się o samorządowe stołki stosuje metody rodem z USA, Wielkiej Brytanii i Włoch.
Większość partii wysłała swoich ludzi za granicę, by podpatrzyli tamtejszych speców od marketingu politycznego.
Sławomir Nowak odpowiedzialny za kampanię PO uczył się w Wielkiej Brytanii, był też trzy tygodnie we wrześniu w USA. Efekt jego lekcji u Republikanów w stanie Teksas oraz w Arizonie widać w kampanii "Aby żyło się lepiej" - czytamy w dzienniku.
- Na wzór amerykański odeszliśmy od polityki na rzecz pokazywania społecznych emocji - tłumaczy. - Zastosowaliśmy też spotykane tam nietypowe czarno-białe zdjęcia. To ma być mieszkanka optymizmu z zastanowieniem - tłumaczy. PO zdecydowała też wzorem polityków zza wielkiej wody postawić na mniejszą ilość spotów telewizyjnych, za to często pokazywanych.
, który szkolił się za granicą razem z posłem Danielem Pawłowcem. To na podstawie tych doświadczeń w reklamówce Ligi symboliczni chuligani szkolni zostają przed zatrzaśniętą bramą szkoły - podaje przykład gazeta.
Z brytyjskich pomysłów skorzystała także SDPL. - Wydajemy bezpłatne gazetki, zamiast rozrzucać ulotki, to na Wyspach jest skuteczne - mówi rzecznik SDPL Bartosz Dominiak. Wzorem brytyjskim partia przeprowadza też ankiety wśród mieszkańców, w których pyta ich o lokalne problemy. - To pomaga przyspieszyć reakcję odpowiadającą na ich zapotrzebowanie - dodaje.
. I tak każdą z ośmiu do tej pory nakręconych reklam wyborczych przed emisją poprzedzano badaniami wśród ludzi. - Tak się robi w Ameryce, reklamówka, żeby odnieść sukces, musi się podobać - objaśnia Bielan. PiS podpatrzył jeszcze kilkanaście innych zagranicznych technik. - Nie mogę ich zdradzić, konkurencja jest bardzo czujna. Wszystko będzie można zauważyć już w przyszłym tygodniu - zapowiada na łamach "Metra" poseł.
INTERIA.PL/PAP