"Wanna Wassermanna" trafi do Strasburga
Sprawą wanny Zbigniewa Wassermanna zajmą się sędziowie w Strasburgu. Wanda Gąsior, schorowana emerytka z Krakowa, wspierana przez Fundację Helsińską szuka sprawiedliwości przed Trybunałem Praw Człowieka.
Występuje przeciwko ministrowi-koordynatorowi służb specjalnych i żąda od niego 10 tysięcy euro zadośćuczynienia - pisze "Super Express".
Skarga krakowianki została już wysłana. Niepokorna babcia nie składa broni, mimo że po przegranym procesie musiała przeprosić polityka za zniesławienie. - Nie można kogoś karać za mówienie prawdy - mówi licząc, że sprawiedliwość znajdzie za granicą.
nieuczciwość. Gąsior twierdzi, że minister nie uregulował całej należności za willę, wybudowaną mu przez jej zięcia Janusza Dobosza. W sprawę zaangażowała się osobiście, gdyż pożyczyła zięciowi oszczędności na wypłaty dla robotników. Polityk oburzył się i zażądał przeprosin, a gdy tego nie zrobiła - skierował do sądu prywatny akt oskarżenia, zarzucając jej pomówienie.
W głośnym procesie za zamkniętymi drzwiami sąd zdecydował, że pani Wanda musi przeprosić na piśmie ministra. Gąsiorowa przeprosiła, ale uważa, że nigdy w stosunku do Wassermanna nie przekroczyła granic krytyki. - Ograniczając mi wolność wypowiedzi naruszono artykuł 10 Konwencji Praw Człowieka - spokojnie tłumaczy, kartkując 18-stronicową skargę.
Prof. Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Obrony Praw Człowieka, obrońca emerytki uważa, że Wanda Gąsior działała w granicach chronionej przez prawo wolności wypowiedzi. - Sądy w Polsce nie chciały dostrzec, że jest informatorem mediów i bierze udział w debacie publicznej - mówi Hołda. Tego typu wypowiedzi są prawnie chronione. - Gdyby Trybunał nie zajął się tą sprawą, byłby to sygnał dla naszych polityków, iż można się posłużyć sądem karnym, by nie dopuścić do ich krytyki - dodaje profesor.
INTERIA.PL/PAP