Szpitale nie godzą się na złe leczenie
Rośnie napięcie między szpitalami a Narodowym Funduszem Zdrowia. Jeśli do końca roku kontrakty nie zostaną podpisane, od 1 stycznia będą przyjmowani tylko chorzy z zagrożeniem życia, zaś porady w ambulatoriach przyszpitalnych mogą być płatne - ostrzega "Dziennik Polski".
Dyrektorzy szpitali uważają, że NFZ nieodpowiedzialnie zaniżył wycenę świadczeń. 51 zł za punkt rozliczeniowy - kwota ustalona centralnie - nie rekompensuje wliczenia do kontraktu podwyżki dla białego personelu; dotąd pieniądze na ten cel przekazywano do szpitali odrębnym strumieniem.
Ponadto prezes NFZ wydał zarządzenie, które podnosi normy techniczne i kadrowe w szpitalach. Oznacza to konieczność inwestycji, a także zatrudnienia większej liczby specjalistów.
W całym kraju z Funduszem porozumiało się dotąd niespełna 30 procent szpitali. Najtrudniej jest w dolnośląskim, świętokrzyskim, zachodniopomorskim i śląskim, gdzie wczoraj dyrektor NFZ unieważnił wszystkie dotychczasowe ustalenia z dyrektorami szpitali.
W Małopolsce z NFZ dogadały się tylko szpital w Rabce oraz krakowski Szpital im. Rydygiera. Pozostali czekają.
INTERIA.PL/PAP