Sushi z kaszą
Kiedy zmienia się ustrój, zmienia się również kuchnia. Z kart dań ulotniły się zimne nóżki czy kotlet pożarski, a na ich miejsce pojawiła się wołowina cztery smaki, kebab, a w końcu tiramisu oraz sushi. Na stołowanie się poza domem wydajemy już 20 mld zł rocznie. Oto za co płacimy ten rachunek.
Początki kulinarnej wolności były chaotyczne, a uderzenie nowego szło po skrzydłach. Skrzydło populistyczne zadymiło przy szosach tysiącami grillów (specjalność: kiełbasa), a w miastach rozkwitła chińska kuchnia uliczna w wersji wietnamskiej, oferująca w budkach wielkości kurnika cielęcinę, wołowinę i kurczaka w tysiącu smaków. Ofiarą tej batalii padły przede wszystkim bary mleczne o wdzięcznych nazwach Familijny, Gościnny czy Słoneczny, zdradziecko i nagle opuszczone przez żądnych nowych doznań Polaków oraz przez dotujące je dotychczas władze. I choć grille podobnie jak i wietnamskie budki w większości poznikały, a moda na bary mleczne powróciła, to ich dawnej świetności nic już nie przywróci. Szacuje się, że mamy w kraju 10 razy więcej kebabów i aż 50 razy więcej pizzerii aniżeli legendarnych jadłodajni osiedlowych, tak dobitnie, choć i niesprawiedliwie, utrwalonych w filmie "Miś".
Uderzenie drugie poszło po skrzydle jak najbardziej elitarnym. Nowa, wręcz zdziwiona tempem własnego bogacenia się, klasa kapitalistyczna potrzebowała nowych miejsc luksusowego popasu, takich jak stołeczne restauracje Belvedere (w oranżerii łazienkowskiego parku) czy Fukier. Bardzo drogich i podkreślających społeczny awans. To oznaczało z kolei początek końca przybytków, które przez całe dziesięciolecia PRL były synonimem najwyższej elegancji: restauracji przyhotelowych. Dziś ledwie wegetują i niewiele z nich naprawdę liczy się na rynku (np. w hotelu Pod Różą w Krakowie czy Jan III Sobieski w Warszawie). - Obecnie koncentrują się na jak najbogatszej ofercie śniadaniowej. Wrażenie, jakie pozostawia pierwszy posiłek dnia, wpływa na wizerunek hotelu, jest wabikiem skłaniającym gościa do powrotu. Dodatkowo obsługują imprezy organizowane w salach konferencyjnych hotelu - mówi Aldona Witak, redaktor naczelna czasopisma "Food Service".
Polityka