Sława polskiej okulistyki brała łapówki
Synowa Edwarda Gierka, sława polskiej okulistyki, Ariadna G., to wyrachowana łapowniczka - twierdzi "Fakt". Okazało się, że brała gigantyczne łapówki od firm, które dostarczały sprzęt do kierowanego przez nią szpitala.
O synowej Edwarda Gierka zrobiło się głośno dwa tygodnie temu, kiedy dziennikarze przyłapali ją w pracy kompletnie pijaną. W asyście kamer telewizyjnych została wyprowadzona przez policję ze Szpitala Klinicznego nr 5 Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach, w którym była dyrektorem - pisze gazeta.
Według "Faktu", dziś wiadomo, że pijaństwo w pracy nie było jedynym grzechem prof. Ariadny G. Przez lata przyjmowała ona łapówki od przedstawicieli firm farmaceutycznych i dostarczających sprzęt do jej szpitala. Powołując się na "Tygodnik Podhalański" gazeta pisze, że w grę wchodziły duże sumy. Każdy kontrakt na dostawę leków czy sprzętu musiał być okupiony haraczem dla pani dyrektor. "Działka" dla niej sięgała 10 proc. wartości kontraktów, a te opiewały na dziesiątki tysięcy euro.
Przedstawiciele firm finansowali Ariadnie G. także wyjazdy na kongresy i szkolenia, latała samolotami tylko w pierwszej klasie, mieszkała w najlepszych hotelach. Wszystko za pieniądze sponsorów - stwierdza "Fakt".
INTERIA.PL/PAP