Satanista pod choinkę?
Znana sieć sklepów zachęca do robienia świątecznych zakupów kampanią reklamową z udziałem satanisty i aborcjonistki. Co robią katolicy? Rozpoczynają bojkot.
32 tysiące - tyle osób w ciągu dziewięciu dni polubiło facebookową stronę "Świątecznych zakupów nie robię w Empiku". Inicjatywa jest pomysłem Fundacji Pro - Prawo do Życia.
- To zaledwie przedsmak akcji, którą rozpoczniemy poza internetem, jeśli Empik nie wycofa się ze swojej kampanii reklamowej - przekonuje Adam Kulpiński z Fundacji. "Wojujący katol przeciwko liderowi dystrybucji dóbr kultury", bo tak nazwali go przeciwnicy, wyjaśnia przyczyny nawoływania do bojkotu konsumenckiego: - Twarzami świątecznych spotów Empiku zostali Adam Darski oraz Maria Czubaszek.
Ten pierwszy jest wokalistą satanistycznego zespołu Behemoth i może się pochwalić takimi utworami jak Chrześcijanie dla lwów, a także wypowiedziami o uprawianiu grupowego seksu po koncercie. Jego towarzyszka z kolei jest znana z wypowiedzi na temat dokonania w młodości dwóch aborcji. Zadanie śmierci dzieciom komentuje ona słowami: "Boże, jak cudownie, że to zrobiłam" - argumentuje Kulpiński. Zgrzyt jest tym większy, że za miesiąc będziemy świętować Boże Narodzenie. Satanista, który "pokazuje Bogu środkowy palec", zadowolona z siebie aborcjonistka i... Dzieciątko Jezus? Coś tu nie gra.
Tysiące deklaracji
W gronie niezadowolonych, zniesmaczonych i zasmuconych tak szokującą kampanią reklamową jest Krzysztof Bigaj z Krakowa, mąż i ojciec, polonista i artysta, autor dwóch solowych płyt z poezją śpiewaną własną i Karola Wojtyły. - Kiedy zobaczyłem twarz Nergala na plakacie nad wejściem do Empiku, przypomniała mi się piekielna brama z Boskiej Komedii Dantego. Skojarzenie bardzo na miejscu, bo literackie. I pewnie spodobałoby się Nergalowi... - zamyśla się. Przyznaje, że do Empiku zaglądał, żeby sprawdzić, co nowego w literaturze czy muzyce. Nie był stałym klientem, zakupy zdarzyło mu się zrobić kilka razy. Teraz deklaruje, że jest w gronie klientów, których Empik bezpowrotnie stracił.
- Bojkot akcji reklamowej tego miejsca oznacza dla mnie, że ja już nigdy nie przejdę przez tę bramę oraz będę zachęcał do tego samego moich znajomych. Jako człowiek tworzący muzykę i teksty, występujący na scenie, wierzę, że w świecie kultury obowiązuje uczciwość. To, co tworzę i przekazuję, ma być spójne z tym, co robię w życiu na co dzień. Nie zgadzam się na Nergala i panią Czubaszek w przestrzeni publicznej, bo nie zgadzam się na promowanie cynizmu, nienawiści i zabijania nienarodzonych. Miałbym jeszcze wspierać finansowo tego typu akcje medialne? - pyta retorycznie.
Doświadczenie zachęca
Fundacja Pro ma już spore doświadczenie w bojkotach konsumenckich. W zeszłym roku ostro zwróciła się do władz PKN Orlen, które organizowały konkurs dla młodych talentów. Jednym z jurorów miał być lekarz powszechnie znany z wykonywania aborcji w warszawskim szpitalu. Fundacja przekonywała, że taka osoba nie może być stawiana młodzieży za autorytet. Podobnego zdania były tysiące Polaków, gotowych zrezygnować z tankowania na stacjach Orlenu.
Czy obecna inicjatywa Fundacji Pro także ma szansę powodzenia? Adam Kulpiński twierdzi, że tak, bo świadomość konsumencka w ostatnich latach dynamicznie wzrosła i Polacy zrozumieli, że "nasz klient, nasz pan". I wymagają coraz więcej. - Aż 32 tys. Polaków w kilka dni! To pokazuje, że o tę świadomość warto walczyć - mówi inicjator akcji. - Społeczeństwo ma dość promocji, reklam czy inicjatyw związanych z zepsuciem moralnym. Ten sprzeciw staje się coraz wyraźniejszy, zaczynamy rozumieć, że trzeba działać. Zauważamy, iż to działanie przynosi efekty.
Krzysztof Bigaj dodaje: - Mój sprzeciw ma sens, bo ja jestem w tym świecie ważny, moja rodzina jest ważna. Chcę wyrazić swój głos. Nie chcę, żeby moje dzieci wzrastały w tak wrogim dla nich środowisku.
Co w takim razie będzie miarą sukcesu? 10 listopada Fundacja Pro wysłała do zarządu spółki pismo. Do 23 listopada nie otrzymała na nie odpowiedzi. - Nasze postulaty są jasne i oczywiste. Tylko oficjalna rezygnacja z kampanii, połączona z przeprosinami i zapewnieniem, że taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy, daje możliwość odwołania protestu - podkreśla Adam Kulpiński.
Empik przeprasza, ale...
Co na to Empik? Monika Marianowicz, rzecznik prasowa, w rozmowie z "Przewodnikiem" apeluje o obiektywizm, rzetelność i niekierowanie się emocjami. Zapewnia, że jest otwarta na dialog i... przeprasza. "Przykro nam, iż część osób uraziła nasza kampania. Przepraszamy je i zapewniamy, że ich głosy będą brane pod uwagę przy planowaniu kolejnych kampanii reklamowych i działań marketingowych naszej sieci" - napisała w przesłanym nam oświadczeniu.
Oprócz Czubaszek i Darskiego w tegorocznej kampanii biorą udział Dawid Kwiatkowski i Cezary Pazura. Zdaniem Empiku reklamy z ich udziałem w sposób neutralny pokazują ofertę produktową i nie odwołują się do Bożego Narodzenia. "Kampania skupia się na idei obdarowywania się prezentami, a tę tradycję we współczesnym świecie celebrują niemal wszyscy, niezależnie od wyznania", czytamy w oświadczeniu rzecznika prasowego.
Monika Marianowicz w imieniu Empiku dystansuje się od promowania satanizmu i aborcji. Mimo to "kampania z udziałem czterech wyżej wymienionych artystów będzie kontynuowana". Rzecznik sieci sklepów uważa też, że "tego rodzaju naciski (albo wycofacie się z reklamy, albo u was nie kupujemy) nie powinny mieć miejsca".
Zatem Empik niby problemu nie widzi, ale próbuje udobruchać klientów. Ponieważ katolicy bojkotują kampanię, w której Nergal i Czubaszek zostali obwołani "świątecznymi" twarzami kampanii reklamowej, specjaliści od PR-u zamienili "świąteczne spoty" na "nowe spoty". Wywołało to oburzenie internautów. "Czy oni mają ten naród za durniów?" - napisali na stronie promującej akcję. "W takim razie nie robię tam nie tylko świątecznych zakupów, ale żadnych" - zadeklarowało wielu.
Długofalowa strategia
Można by przymknąć oko, powiedzieć, że bożonarodzeniowa kampania z Nergalem i Czubaszek to nieprzemyślana wpadka i że firma wyciągnie wnioski. Problem w tym, iż to nie pierwsza "wtopa" Empiku. Swego czasu wielu rodziców i wychowawców oprotestowało działy dziecięce i młodzieżowe. Empik nie widział niczego niestosownego w umieszczeniu na wysokości dziecięcych oczu Małej książki o aborcji, Wielkiej księgi cipek czy Wielkiej księgi siusiaków. Ta niskich lotów "literatura uświadamiająca" zawiera obsceniczne, wulgarne opisy narządów płciowych i czynności seksualnych oraz obrazki, po obejrzeniu których dziecko nie ma już żadnych wątpliwości i... żadnej wrażliwości.
- Jeśli dla Empiku nasze zdanie jest nieważne, z chęcią wybierzemy się do konkurencji, która nie odwołuje się do pseudoautorytetów - puentuje Adam Kulpiński, wyraziciel opinii 32 tys. Polaków. A liczba bojkotujących cały czas rośnie.
Magdalena Guziak-Nowak