Rażące zaniedbania w sprawie Stokłosy
Dane Henryka Stokłosy wprowadzono do policyjnej bazy osób poszukiwanych z 17-dniowym opóźnieniem. Czy zwłoka ułatwiła biznesmenowi ukrycie się? - pyta "Życie Warszawy".
do bazy danych spóźnił się podwładny insp. Jarosława Marca, obecnie dyrektora Centralnego Biura Śledczego.
miał wątpliwości, czy działania były prawidłowe. Zanim podał się do dymisji, polecił wszcząć postępowanie i wyjaśnić, dlaczego doszło do zaniedbań.
"Życie Warszawy" dotarło do nieznanych dotąd informacji, z których wynika, że na początku poszukiwań policja mogła popełnić błędy. Już 4 stycznia śledczy zdobyli dowody obciążające Stokłosę, m.in. zeznania jego doradcy podatkowego i księgowej.
Zaraz po tym nazwisko biznesmena powinno było trafić do Krajowego Systemu Informacji Policyjnej. Tymczasem stało się to dopiero 22 stycznia. Według niektórych źródeł Stokłosa mógł jeszcze być w styczniu w Polsce. Jeśli tak, to ten "poślizg" był mu wyjątkowo na rękę. Mógł umożliwić ściganemu zamknięcie wielu spraw i ewentualny wyjazd z kraju.