Radarowa dziura nad Polską
Znajdujący się niedaleko Rybnika radar meteorologiczny zepsuł się w czerwcu, co osłabiło i tak niewystarczającą sieć takich urządzeń w Polsce - ustaliła "Rzeczpospolita".
Takich radarów mamy osiem, a po awarii sprawnych jest tylko siedem. A to m.in. na podstawie ich wskazań meteorolodzy przekazują informacje o zagrożeniach powodziami, burzami czy silnym wiatrem. Teraz w kraju są miejsca niewidziane przez radary lub widziane bardzo słabo.
Według anonimowego rozmówcy gazety z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, w Polsce powinno funkcjonować 16 takich urządzeń. Koszt jednego szacowany jest na ponad 12 mln zł.
Informacje przekazywane przez radary trafiają m.in. do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa nadzorującego system zarządzania kryzysowego w kraju. Informacje z nich docierają też do wojewódzkich centrów zarządzania kryzysowego. Tam dane są analizowane i na podstawie takich opracowań podejmowane są decyzje dotyczące zagrożeń meteorologicznych.
Ministerstwo Środowiska, które nadzoruje IMiGW zapewniło w przesłanym do "Rz" piśmie, że do końca roku zostanie zakończone przygotowywanie programu mającego poprawić sytuację dotyczącą metod prognozowania pogody i przekazywania tych informacji.
INTERIA.PL/PAP