- Przez najbliższe dni nie będzie z mężem kontaktu - zdradziła wczoraj gazecie łamiącym się głosem pani Anna Religa, żona profesora. Także kolega prof. Religi, były wiceminister zdrowia Bolesław Piecha, był wczoraj wyraźnie przybity. - To bardzo delikatna sprawa. Zbigniew Religa opuścił już szpital. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze - uciął. Mimo nieustannej walki z chorobą profesor Religa pracował na pełnych obrotach. Mocno zaangażował się w krytykę ustaw zdrowotnych przygotowanych przez Ewę Kopacz i jej resort. W czasie debaty sejmowej z pasją namawiał kolegów posłów do odrzucenia - szkodliwych jego zdaniem - pomysłów na reformę służby zdrowia. Dostał wtedy owacje na stojąco. Niestety, ostatnio wyraźnie zaczęło mu brakować sił. Nie pojawił się na ostatnim posiedzeniu Sejmu. Jak udało się ustalić "Super Expressowi", profesor musiał trafić do szpitala. Zbigniew Religa od blisko dwóch lat walczy z chorobą nowotworową. Podczas pierwszej operacji wycięto mu większość lewego płuca. Niestety, po kilku miesiącach nastąpił nawrót choroby, rak zaatakował prawe nadnercze. Po niezwykle silnej chemioterapii stracił prawie wszystkie białe krwinki i jak sam przyznał - otarł się wówczas o śmierć. Później wykryto kolejne przerzuty i profesora czekała następna operacja. W dodatku po serii naświetlań wystąpiły efekty uboczne i były minister zdrowia dostał choroby popromiennej. - Padałem z nóg - opowiadał w szczerej rozmowie z "SE". Jednak błyskawicznie doszedł do formy i już pod koniec wakacji wystąpił w zawodach wędkarskich! - Nie mam zamiaru poddawać się chorobie. Dopóki mam siłę, będę walczył i pracował - cieszył się.