Sawicka za ustawienie przetargu na Helu wzięła od biznesmena - agenta CBA, 100 tys. zł. - Oczywiście nie miała dostępu do informacji, do których potrzebne są specjalne licencje wystawiane przez służby specjalne. Ale uczestniczyła w zamkniętych posiedzeniach Komisji ds. Kontroli Państwowej, na której prezentowano pewne informacje jeszcze przed ich upublicznieniem - mówi informator gazety, jeden z członków komisji. Jak ustalił "Nasz Dziennik", Sawicka poszukiwała możliwości wyrobienia sobie dobrych kontaktów w NIK i Państwowej Inspekcji Pracy. - Można wręcz powiedzieć, że kiedy pojawiali się ludzie mający wpływy, znajomości w NIK, to wręcz przyklejała się do rozmówcy. Bardzo szybko chciała przejść na etap koleżeńskiej znajomości. Być może miała taki charakter, tego nie wiem, ale będziemy wnioskować, by - jeśli powstanie w jej sprawie komisja śledcza - również zbadała tę kwestię - mówi gazecie poseł Tomasz Górski z sejmowej Komisji ds. Kontroli Państwowej.