"Ponosimy skutki złego traktatu"
Sytuacja polskiego rolnictwa jest w Unii Europejskiej niekorzystna, dlatego że warunki, na jakich Polska przystąpiła do UE, były niekorzystne, powiedział "Naszemu Dziennikowi" wicepremier, minister rolnictwa Andrzej Lepper.
W obszernym wywiadzie poświęconym najważniejszym problemom polskiego rolnictwa, Lepper przekonuje, że nie wchodzimy do Unii na równych, partnerskich zasadach, i że państwa starej Unii są uprzywilejowane.
Minister rolnictwa podaje przykłady: choćby w kwestii dopłat bezpośrednich, których tak zazdrości się polskim rolnikom. One po trzech latach, mimo że co roku zwiększamy je o 10 proc. - po 5 proc. z budżetu krajowego i unijnego - są na poziomie 60 proc. nominalnie, a 40 proc. realnie tego, co dostają rolnicy ze starej Unii.
Dla nas - mówi Lepper - zostały zarezerwowane ograniczenia, których inni nie mają. - Proszę wyobrazić sobie ograniczenia dopłat bezpośrednich wynikające z plonu referencyjnego 3 tony dla Polski, co daje maksymalnie 189 euro na 1 ha, a dla Niemiec plon referencyjny wynosi 6 ton, co daje ok. 378 euro na 1 ha. Czy to są równe i równoprawne warunki?
Na uwagę "Naszego Dziennika", że dzięki akcesji na polską wieś spłyną miliardy euro pomocy, nie tylko w formie dopłat, ale choćby w ramach dotacji na Program Rozwoju Obszarów Wiejskich, Lepper odpowiada: - To nie jest żadna pomoc, to nowy system gospodarczy. Jak policzymy, że PROW jest rozłożony na 7 lat, a do tego dochodzą jeszcze zobowiązania z lat poprzednich, to wychodzi, że my możemy pomóc w inwestycjach tylko 1 procentowi rolników rocznie. To oznaczałoby, że jeden rolnik może otrzymać pomoc tylko raz na sto lat.
INTERIA.PL/PAP