Polska versus Komisja Europejska
Sprawa Adama "Nergala" Darskiego ciągnie się w polskich sądach już od kilku lat. Nie oznacza to jednak, że nikt już się tym nie interesuje. Niedawno oświadczenie w obronie lidera zespołu Behemoth wydała Komisja Europejska.
Nareszcie, doczekaliśmy się! Możemy odtrąbić zwycięstwo. Nie musimy się już o nic martwić, niczym przejmować, w ogóle nie musimy się już zmuszać do tak trudnego zajęcia jak myślenie. Oto jest organ, który zawsze przywoła nas do porządku, "z troską" pochyli się nad wszelką nietolerancją i będzie czuwać nad egzekwowaniem prawa... międzynarodowego, oczywiście.
Naprawdę nic mu nie umknie. Jednym słowem, rozwiąże w imieniu Polski każdy nasz problem. Tą instytucją jest Komisja Europejska. Niedawno wydała oświadczenie w obronie Adama Darskiego "Nergala", lidera zespołu Behemoth.
"Oskarżenie rockmana o bluźnierstwo jest niezgodne z europejskimi wartościami; z kolei krajowe przepisy dotyczące bluźnierstwa, choć są wewnętrzną sprawą kraju, to muszą być jednak zgodne z umowami międzynarodowymi" - podał serwis EuObserver.com.
Komisja powołała się przy tym na Europejską Konwencję Praw Człowieka (sic!).
Winny czy niewinny?
Przypomnijmy, sprawa Adama "Nergala" Darskiego ciągnie się w polskich sądach już od kilku lat. Lider zespołu Behemoth podczas koncertu w 2007 r. w Gdyni publicznie podarł Biblię, a jej kartki rozrzucił w stronę publiczności. Swój gest wzmocnił słowami: "Żryjcie to g....".
Nazwał ją też "kłamliwą księgą", a Kościół katolicki - "największą zbrodniczą sektą". Śledztwo w tej sprawie wszczęto po doniesieniach kilku posłów PiS oraz Ryszarda Nowaka z Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą. W 2010 r. gdyńska prokuratura oskarżyła Darskiego z art. 196 Kodeksu karnego.
("Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2"). Rok później Sąd Rejonowy w Gdyni uniewinnił rockmana, uznając, iż działał on "bez zamiaru bezpośredniego" obrażenia uczuć religijnych, bo "kierował swoje słowa do hermetycznej grupy swoich fanów" i nikt obecny na koncercie nie poczuł się obrażony.
Nie można jednak pomijać faktu, że nagranie z koncertu zostało zamieszczone w internecie, stało się więc ogólnodostępne. Ponadto - jak uzasadniano - działanie oskarżonego było "swoistą formą sztuki", zgodną z "metalową poetyką grupy Behemoth". Sprawa trafiła jednak do Sądu Najwyższego, bowiem gdański sąd poprosił o interpretację przepisów prawnych dotyczących obrazy uczuć religijnych. 29 października troje sędziów Sądu Najwyższego orzekło, że przestępstwo obrazy uczuć religijnych popełnia nie tylko ten, kto chce go dokonać, ale także ten, kto ma świadomość, że może do niego dojść. Sąd Najwyższy podkreślił jednak, że nie zajmował się winą Darskiego i że to gdyński sąd rozstrzygnie apelację w tej sprawie.
Wydane dwa dni później oświadczenie Komisji Europejskiej jest odpowiedzią na orzeczenie polskiego Sądu Najwyższego. Nie ma wątpliwości, że jest to swoisty apel w obronie muzyka.
Srogi sędzia i "niepokorny" kraj
Kierując się tokiem rozumowania unijnej instytucji, trzeba by, po pierwsze, ogłosić w imię "europejskich wartości" wolność słowa, pardon, bluźnierstwa, ponad prawo do obrony uczuć religijnych. Czym zatem są owe wartości, skoro nawet ochrona życia poczętego jest sprzeczna z wartościami europejskimi?
Wokół czego są one budowane, skoro nie ma już żadnych ograniczeń, żadnych granic artystycznego wyrazu, żadnego sacrum? Jest tylko szeroko rozumiana "sztuka" i "wolność wypowiedzi".
Od jakiegoś już czasu Europa stara się ze wszystkich sił zapomnieć o swojej chrześcijańskiej tożsamości, będącej jej fundamentem. Niedopatrzenie się zła w akcie publicznego podarcia Biblii, świętej księgi cywilizacji judeochrześcijańskiej, jest tylko kolejnym smutnym przejawem tego faktu.
Paradoks całej tej sytuacji polega też na tym, że ci, którzy występują w obronie artysty Nergala, milczą, gdy na całym świecie dochodzi do jawnych aktów przemocy wobec chrześcijan i łamania ich praw. Nie słychać głosu Komisji Europejskiej, kiedy chrześcijanie są prześladowani, traktowani jak ludzie drugiej kategorii, kiedy dochodzi do zamachów, podpaleń czy dewastacji chrześcijańskich świątyń.
Jestem głęboko przekonana, że żaden artysta nie odważyłby się publicznie zbezcześcić Tory czy Koranu. Gdyby jednak ktoś zdecydował się na obrażanie islamu czy judaizmu, byłby niechybnie ukarany. Nie byłoby wówczas mowy o "prawie do szokowania", ale byłby ścigany według prawa o "mowie nienawiści", co zresztą ma swoje uzasadnienie, dlaczego tylko nie stosuje się takich samych procedur wobec obrażania uczuć religijnych chrześcijan? Czyż nie jest to oczywiste krzywdzące traktowanie naszej wiary?
Niestety, Komisja Europejska wielokrotnie pokazywała, że można obrażać wyznawców Chrystusa, ale już nie homoseksualistów czy inne mniejszości seksualne. To bowiem jest oznaką "braku tolerancji".
Nie można też nie zauważyć protekcjonalnego sposobu, w jaki przez tę instytucję został potraktowany polski sąd. Zwrócili na to uwagę Andrzej Jaworski, poseł na Sejm RP i przewodniczący Parlamentarnego Zespołu do Spraw Przeciwdziałania Ateizacji Polski, oraz Tomasz Poręba, europoseł PiS. Jak napisali w swoim oświadczeniu: "Stanowisko Komisji Europejskiej z dnia 31 października br. wskazujące, iż oskarżenie zespołu muzycznego o obrazę uczuć religijnych jest niezgodne z wartościami Unii Europejskiej wydane w związku ze sprawą Adama Darskiego znanego jako Nergal budzi nasze głębokie zdumienie i sprzeciw.
Skandalem jest, iż Komisja Europejska chce narzucić obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej, w tym polskim parlamentarzystom, zakaz występowania w obronie podstawowych praw, w tym także tych, dotyczących poszanowania uczuć religijnych. Absolutnie nie jest rolą Komisji Europejskiej wypowiadanie się na te tematy, które naruszają suwerenność państw członkowskich, jeśli chodzi o wolność słowa i prawa obywatelskie, wywierając jednocześnie presję na polski niezawisły sąd, który ma rozstrzygnąć sprawę Darskiego. Zwrócimy się do Komisji Europejskiej o informację, jakie były motywy i kto stoi za tym bulwersującym stanowiskiem. Wykorzystamy też, jako posłowie, wszystkie dostępne możliwości, aby tą sprawą zainteresować zarówno Sejmu RP jak i Parlament Europejski" - zapewniają sygnatariusze.
Z oświadczenia unijnej instytucji można wywnioskować sugestię, jakoby Polska w sprawie Adama Darskiego podejmowała decyzje sprzeczne z prawem międzynarodowym. Jeżeli nasz kraj jest członkiem Unii Europejskiej, to naturalnym jest, że wypełnia wszystkie postanowienia prawa międzynarodowego. To jawne łamanie suwerenności państwa i atak na niezawisłość polskich sądów w sprawie tak wrażliwej jak wolność i prawa obywatelskie.
Przede wszystkim jednak razi arogancja Komisji Europejskiej, która zajmuje stanowisko srogiego sędziego, grożącego palcem "niepokornemu krajowi". Czy nie jest to dowód na chrystianofobię Starego Kontynentu? Kiedy Europa się opamięta, że relatywizm i wolność bez ograniczeń to droga donikąd?
Małgorzata Szewczyk