Pogotowie na motorach
Docierają na miejsce wypadku szybciej i łatwiej niż karetka. Motocyklowe Pogotowie Ratunkowe "R2" od ponad roku współpracuje z Krakowskim Pogotowiem Ratunkowym i wdraża pilotażowy program ratownictwa motocyklowego - czytamy w "Dzienniku Polskim".
Pogotowie "R2" jest organizacją non-profit, opiera się na wolontariacie. Stworzyli ją miłośnicy motocykli, którzy uznali, że mogą pomóc w ratowaniu ludzkiego życia. Działają przy katolickim Stowarzyszeniu Rafael, stąd nazwa "R2" - jak Rafael Ratownik.
Motocyklowe pogotowie uruchomiło rok temu pilotażowy program, w ramach którego współpracuje z Krakowskim Pogotowiem Ratunkowym. - Chcemy sprawdzić, w jakim stopniu motocykl jest przydatny do służby w jednostkach ratowniczych - mówi szef Pogotowia Motocyklowego Krzysztof Kiełbasa. - Badamy, na ile możemy wspomagać pracę karetek, czy można motocykle wykorzystać do przewożenia krwi lub organów, jak się sprawdza w zabezpieczaniu imprez masowych - dodaje.
Jak podkreśla Kiełbasa, po całym sezonie pracy można bez wahania stwierdzić, że ratownicy na motorach są w stanie szybciej dojechać na miejsce wypadku i dzięki temu wcześniej zacząć udzielać pomocy.
Rozmówca "Dziennika Polskiego" dodaje, że motocyklowe pogotowie ratunkowe działa na zasadzie wolontariatu. - Brakuje nam pieniędzy na utrzymanie maszyn, na paliwo i na specjalistyczny sprzęt. Utrzymujemy się w dużej mierze dzięki pomocy prywatnych sponsorów. Poszukujemy firmy, która zechciałaby nam pomóc - mówi.
INTERIA.PL/PAP