Pogotowie na dwóch kółkach
Gdańsk ma harleya davidsona, Kraków bmw, a Katowice mogą mieć hondę. Chodzi o motor, którego załoga miałaby ratować ludzi, wyjaśnia "Dziennik Zachodni", według którego chętni do pełnienia takich usług za darmo są. Waha się jednak Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Katowicach.
- Przełamuję stereotypy - twierdzi Dariusz Stach z katowickiej spółki Pogotowie Ratunkowe Sp. z o.o., który chce taką usługę świadczyć bezpłatnie na Śląsku. - Nie bez problemów udało mi się w grudniu zeszłego roku zarejestrować spółkę o takiej nazwie. Chcemy za darmo służyć społeczeństwu. Od WPR potrzebujemy tylko zgłoszeń. Tymczasem nie usłyszeliśmy argumentów przeciwko, a współpracy nie nawiązaliśmy, dodaje Stach.
Co na to szef Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach? - Ratownictwo na motorze to na pewno fajna inicjatywa, mówi Artur Borowicz. - Może to działa już gdzie indziej, na razie nie sprawdziłem na jakich zasadach. Jak na współpracę instytucji samorządowej z podmiotem prywatnym, trzeba zadbać o wszystkie szczegóły. Projekt umowy wziąłem do analizy prawnej. Do połowy lipca podejmę decyzję, deklaruje dyrektor WPR.
- Widzę rolę dla takiego pojazdu jako koordynatora zadań przy wydarzeniach masowych - twierdzi. Wskazuje też, że spółka Stacha, choć w porównaniu z WPR niewielka, to jednak firma konkurencyjna.
INTERIA.PL/PAP