Podgrzewany chodnik u prezydenta
Bolesny upadek i złamana ręka Jarosława Kaczyńskiego będą nas drogo kosztować. W kilka dni po nieszczęśliwym wypadku premiera przed Pałacem Kancelaria Prezydenta ogłosiła przetarg na szeroko zakrojone prace budowlane. Powstaną nowe nawierzchnie i granitowe, podgrzewane chodniki!, donosi "Super Express".
Wypadek premiera postawił na nogi cały Pałac Prezydencki! W ubiegłym tygodniu premier, wysiadając przed Pałacem z samochodu, pośliznął się i upadł. Chodnik był oblodzony i przykryty śniegiem.
Jak pisze "SE", upadkiem brata przejął się prezydent. Nic dziwnego, w końcu to na "jego obejściu" szef rządu złamał rękę i stłukł pupę. Następnego dnia od rana teren przed Pałacem był skrupulatnie odśnieżany. Spore kłopoty mieli też ochroniarze z BOR, którzy towarzyszyli premierowi. Otoczenie szefa rządu miało do nich pretensje, że w feralnym momencie nie zachowali czujności.
Według informacji "SE" nad miejscem, w którym pośliznął się premier, ciąży jakieś fatum. Kilka lat temu upadek zaliczył tam również Władysław Bartoszewski, były szef resortu spraw zagranicznych. Lech Kaczyński, poruszony upadkiem brata, postanowił z tym skończyć.
W poniedziałek w Biuletynie Zamówień Publicznych ukazało się zamówienie o przetargu na "wymianę nawierzchni ciągów pieszych". I tak Pałac czeka demontaż istniejącej nawierzchni i krawężników, wykonanie nowych warstw podkładowych wraz z izolacją termiczną, wykonanie systemu grzejnego z zastosowaniem kabli samoregulujących oraz nowej nawierzchni z płyt granitowych wraz z krawężnikami. Przy okazji wyremontowana zostanie fontanna oraz sieć wody oligoceńskiej. Kancelaria Prezydenta nie odpowiedziała gazecie, ile będzie kosztowało położenie nowych, "wypasionych" chodników. W firmach budowlanych "SE" usłyszał, że metr kwadratowy granitowego chodnika wraz z podgrzewaniem to koszt rzędu 1 tys. zł.
- Te prace nie mają żadnego związku z upadkiem premiera - przekonuje gazetę Maciej Łopiński, minister w Kancelarii Prezydenta. - Po raz pierwszy przetarg został rozpisany w listopadzie ubiegłego roku. Ponieważ nie został rozstrzygnięty, procedurę musieliśmy powtórzyć - dodaje Łopiński.