Nie ma gdzie rodzić dzieci
Według raportu, do jakiego dotarło "Życie Warszawy", w tym roku ze stołecznych porodówek zostanie odprawionych z kwitkiem 1500 kobiet. Nie wszystkie z nich będzie stać na poród w prywatnej klinice.
Takie sytuacje mogą się zdarzać coraz częściej, bo z raportu przygotowanego przez wojewódzkich konsultantów ds. położnictwa, pediatrii i neonatologii wynika, że Warszawa ciągnie się w ogonku województwa pod względem liczby miejsc na porodówkach oraz oddziałach pediatrycznych.
- Wszystko przez to, że w połowie lat 90. likwidowano w szpitalach łóżka, wyjaśnia dr Teresa Jackowska, przewodnicząca warszawskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. - Nikt nie przewidział, że Warszawa stanie się atrakcyjna dla młodych ludzi, dodaje. A najmłodszych warszawiaków przybywa. W ub. roku w stolicy urodziło się ok. 30 tys. dzieci. W tym ma ich być jeszcze więcej.
Dramatycznie jest też w stołecznych placówkach pediatrycznych. Tam brakuje nie tylko łóżek na ogólnych oddziałach, ale także na specjalistycznych, np. kardiologii, neurologii czy diabetologii. Jak szacują pediatrzy, miejsc na oddziałach specjalistycznych powinno być o co najmniej 80 więcej. Za mało stanowisk jest także na neonatologii. W całej Warszawie jest zaledwie 25 miejsc do intensywnej terapii wcześniaków, czyli dzieci ważących w chwili porodu ok. kilograma.
INTERIA.PL/PAP