"Na tego typu zachowania istnieje niewątpliwie przyzwolenie werbalne ze strony środowisk lewicowych. Mam na myśli ową agresję werbalną ze strony niektórych polityków, którzy na tej nienawiści do Kościoła katolickiego budują swój obraz" - mówi Bartyzel. Według niego przeciętny odbiorca słucha tego, co sączą media głównego nurtu. W mediach tych celebrytami są politycy, którzy ostentacyjnie sieją nienawiść do Kościoła. "Jak inaczej można odczytać niektóre wypowiedzi choćby Janusza Palikota, który jawnie domaga się zdjęcia krzyża z sali sejmowej?" - pyta rozmówca gazety. "Tę werbalną agresję media podają jako wzór, styl życia, którego nie należy nawet tłumaczyć, usprawiedliwiać, a który sam w sobie jest usprawiedliwieniem" - mówi Bartyzel. - W efekcie przeciętni słuchacze, którzy często mają przecież sami jakieś problemy z wiarą czy pielęgnują w sobie osobiste urazy wobec Kościoła typu: wikary był opryskliwy albo za dużo zażądano za jakąś usługę, dają posłuch właśnie takim przekazom medialnym. W tych ludziach tkwi jakiś resentyment, jakaś zaciekła niechęć wobec Kościoła. A politycy i media będący na ich usługach jeszcze to podsycają. W efekcie tego rodzaju wypowiedzi, jakie serwuje choćby pan Palikot, stają się aktem przyzwolenia na tego typu zachowanie wobec Kościoła, z jakim mieliśmy do czynienia na Jasnej Górze" - podkreśla profesor.