Gazeta pisze, że obecnie do dyspozycji MON jest archiwum komisji Millera. Poza tym podlegająca ministrowi Agencja Mienia Wojskowego jest dysponentem drugiego polskiego tupolewa, który jest przechowywany w Mińsku Mazowieckim. Jednak polskim naukowcom to nie wystarczy. Chcą między innymi wykonać bardzo dokładne symulacje komputerowe ostatnich sekund lotu do Smoleńska. Takie projekty wymagają długich i kosztownych badań - czytamy w "Naszym Dzienniku". Tymczasem instytucje naukowe muszą myśleć o finansowaniu swoich prac. Warte nawet kilka milionów złotych programy musiałyby otrzymać grant z Ministerstwa Nauki. Nie ma jednak dobrej formuły prawnej na badanie katastrofy lotniczej - zauważa gazeta. Więcej w "Naszym Dzienniku".