Miał być pomnik, to jest pomnik
"W liście wystosowanym do burmistrza Wołomina sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert ewidentnie mówił o pomniku, a nie mogile dla czerwonoarmistów w Ossowie" - twierdzi Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Kresowych, w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
"Minister Kunert teraz po prostu wypiera się swoich słów, które przecież są poświadczone w tym piśmie, bo widzi, że sprawy obróciły się przeciwko niemu" - mówi Bukowski. Zaznacza, że pierwotnie prezydent Bronisław Komorowski miał być 14 sierpnia na uroczystym odsłonięciu pomnika.
"Poległym należą się mogiły, a nie - niezależnie od tego, pod jakim sztandarem walczyli przeciwko Polsce - pomniki. To jest zamazywanie historycznych granic, a nawet jakaś forma masochizmu. Działanie Andrzeja Kunerta to wywoływanie upiorów i w pewnym sensie prorosyjska polityka" - uważa Jerzy Bukowski.
INTERIA.PL/PAP