Ksiądz nie chciał ochrzcić dziecka, zrobił to pop
Pani Olga Wilamowska z Byczyny (woj. opolskie) nawet nie przypuszczała, że z takim trudem przyjdzie jej ochrzcić córeczkę Natalkę. Na sakrament nie zgodził się ks. Tadeusz J., proboszcz z miejscowej parafii, donosi "Super Express".
Dlaczego? Bo pani Olga nie wzięła jeszcze ślubu kościelnego ze swoim mężem Łukaszem. Żeby utrzymać rodzinę musiał on wyjechać za pracą do dalekiej Holandii. Kłopoty finansowe sprawiały, że Wilamowscy wzięli tylko ślub cywilny. Z dużą, kościelną uroczystością postanowili zaczekać na lepsze czasy.
Po narodzinach Natalki, pani Olga wybrała się na spotkanie z księdzem Tadeuszem J., a tam usłyszała, że z chrztu nici. - Powiedział, że nie może być tak, że najpierw chrzciny, a potem ślub - opowiada "Super Expressowi".
Zrozpaczona kobieta zaczęła obawiać się, że przez upór jednego księdza jej córeczka skazana będzie na życie w grzechu. Zwróciła się więc o pomoc do prawosławnego duchownego i ten bez problemów ochrzcił jej dziecko. Proboszczowi prawosławnej Cerkwi Częstochowskiej Ikony Matki Bożej w Częstochowie nie przeszkadzało to, że rodzice dziecka nie mają kościelnego ślubu, ani to, że odprawił mszę dla katolików. - Chrztu nie odmawia się w ogóle. Jeżeli takie dziecko nieochrzczone z powodu kaprysu kapłana zeszłoby z tego świata, to jego grzech spadłby właśnie na tego kapłana - wyjaśnił "Super Expressowi" pop.
Zachowanie księdza Tadeusza J. potępia też biskup pomocniczy diecezji opolskiej, bp Paweł Stobrawa. - To, czy rodzice mieli ślub kościelny, nie powinno być brane pod uwagę. Tym bardziej w sytuacji, kiedy para ma ślub cywilny i chce wziąć kościelny, ale nie może tego zrobić z powodów materialnych. Poza tym ksiądz nie powinien stawiać żadnych warunków - mów biskup.