Kibice - Powstańcom
Ponad dwa tysiące miejsc pamięci w przeddzień 91. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego najpierw odnaleźli, potem oczyścili, by w końcu postawić symboliczne znicze kibice poznańskiego Lecha.
W środku napis "Wielkopolanie Powstańcom". Po prawej jego stronie sylwetki dwóch żołnierzy w rogatywkach, a pod nim podpis: "Niezapomniane zwycięstwo 27.12.1918", po lewej dwa herby; Lecha Poznań i Stowarzyszenia Wiara Lecha.
Na takie banery od połowy grudnia mogą natknąć się mieszkańcy Poznania, Gniezna, Gostynia, Jarocina, Ostrowa, Piły, Śremu i Środy. Mogliby się natknąć i lesznianie, ale...
- Władze miasta Leszna poinformowały nas, że porozwieszane w mieście ozdoby świąteczne nie pozwolą na wywieszenie banerów upamiętniających powstanie. To wyjątkowo dziwne tłumaczenie - mówi Marcin Kawka, członek Zarządu Stowarzyszenia Wiara Lecha, współorganizator akcji.
Banery przypominające o zwycięskim zrywie Wielkopolan poustawiane w centralnych punktach miast, gdzie działają najsilniejsze fankluby Lecha, to tylko swego rodzaju witryna do całej akcji.
Upamiętnić, wyczyścić i postawić znicz
- Przede wszystkim stawiamy na to, by upamiętnić i wyczyścić miejsca, gdzie są jakieś pamiątki po powstańcach. W wielu wypadkach są to opuszczone tablice, zarośnięte groby. Trzeba te miejsca doprowadzić do porządku - tłumaczy Kawka.
Tych miejsc grubo ponad setka kibiców popularnego Kolejorza rozpoczęła szukać już w październiku. Pojedynczy kibice, sekcje i fankluby na specjalnym wątku forum Wiary Lecha zgłaszali znane im miejsca pamięci, deklarując przy tym chęć odpowiedniego zadbania o nie.
- Do tej pory udało nam się odkryć ponad dwa tysiące miejsc pamięci w Wielkopolsce i na Kujawach, gdzie rozgrywało się powstanie - wyjaśnia. - Fanklub z Leszna na przykład, liczący sobie kilkanaście osób, na cmentarzu w swoim mieście znalazł ponad 200 grobów powstańców - dodaje.
Wszystkie te miejsca zostały podzielone na 28 powiatów oraz Poznań. Każdy z grobów, pomników i każda tablica ma swojego "opiekuna", który oprócz tego, że uporządkuje miejsce, zobowiązany jest, by postawić i zapalić symboliczny znicz.
- Te jednolite znicze z herbem Lecha Poznań zakupiliśmy ze środków, które uzyskaliśmy ze sprzedaży kilkuset koszulek przygotowanych przez nas na okoliczność Powstania Wielkopolskiego. Każda z nich kosztuje 25 zł, a całkowity dochód przeznaczamy właśnie na naszą akcję - tłumaczy Kawka.
Powstańcza e-mapa ze środków własnych
Koszulki, znicze, banery to jednak nie wszystko. - Nabyliśmy kilka domen internetowych, gdzie będzie można prześledzić mapę powstania, na której każdy Wielkopolanin będzie mógł zobaczyć miejsca, gdzie toczyły się walki, gdzie są tablice upamiętniające i wreszcie, gdzie znajdują się groby powstańców. Posiadając taką wiedzę, będzie mógł też podjechać samochodem i poświęcić chwilę refleksji, zadumy, modlitwy przed tablicą, pomnikiem czy grobem upamiętniającym to co wydarzyło się ponad 90 lat temu - zdradza współorganizator akcji.
Na te wszystkie działania potrzebne są jednak określone środki. - Podstawowy budżet akcji to, jak wspomniałem, sprzedaż koszulek - mówi Kawka. A co z władzami Lecha? - Nie prosiliśmy ich o pomoc. Choć mamy bardzo dobry kontakt z zarządem, to oni mają swoje rzeczy związane z piłką nożną, z kibicami również. My jesteśmy samodzielnym stowarzyszeniem i to jest nasza akcja. Łatwo jest pójść do kogoś i powiedzieć: "słuchaj, mam pomysł, poproszę cię o pieniądze". W akcjach nie o to chodzi, nie chcemy o nic prosić, chcemy stworzyć coś dobrego sami. Liczymy więc na kibiców - wyjaśnia.
I faktycznie wielu kibiców wspomaga szczytny cel, nie tylko porządkując groby czy kupując koszulki, ale i wspierając go finansowo.
Oddolnie z rozmachem i za rok znowu
Pomocą samych kibiców mocno zaskoczeni są zresztą sami pomysłodawcy. - O akcji myśleliśmy już kilka lat temu. Po ostatniej reorganizacji w strukturze naszego stowarzyszenia postanowiliśmy wreszcie zaryzykować. Początkowo myśleliśmy, że akcja obejmie tylko główne miejsca pamięci, największe miasta. Liczyliśmy na odzew kibiców, ale nie taki! Rozmach oddolnego działania przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania - mówi z dumą członek zarządu Wiary Lecha. Nie może dziwić więc fakt, że już planowana jest następna akcja.
- W przyszłym roku będziemy się ją starali rozszerzyć. Są jakieś pomysły, ale nie chciałbym o nich mówić z tego względu, że po pierwsze, nie wiadomo, czy uda się je zrealizować, a po drugie, będzie to niespodzianka nie tylko dla kibiców, ale i dla mieszkańców całej Wielkopolski? Już dziś prowadzimy kilka ciekawych rozmów, które, mam nadzieję, zaowocują tym, że ludzie bardzo dobrze zapamiętają tę rocznicę - uchyla rąbka tajemnicy Kawka.
Ku pamięci, a nie na pokaz
Słowo "pamięć" jest zresztą w akcji kibiców poznańskiego Lecha kluczem. - Już w 2006 roku pokazaliśmy, że sprawy historyczne nie są nam obojętne; stworzyliśmy wtedy wspaniałą oprawę upamiętniającą 50. rocznicę Poznańskiego Czerwca 1956. Współpracowaliśmy też z różnymi organizacjami przyjaciół osób, które brały udział w czynie zbrojnym w 1956 roku. Teraz postanowiliśmy zrobić coś dla Powstania Wielkopolskiego z tego względu, że widzimy, iż jest ono coraz bardziej zapomniane przez samych Wielkopolan. Poza tym wszyscy rozpatrujemy narodowe porażki, a nie potrafimy cieszyć się zwycięstwami. Przecież Powstanie Wielkopolskie to największe zwycięstwo niepodległościowego polskiego czynu zbrojnego XX wieku. Chcemy poznaniakom, Wielkopolanom, ale i mieszkańcom Kujaw przywrócić pamięć o czymś z czego mogą być dumni nie tylko oni, ale i Polacy w ogóle - tłumaczy współorganizator akcji, zapewniając przy tym, że działania kibiców to "nie akcja medialna, robienie czegoś na pokaz".
- Robimy coś konkretnego i z tym konkretnym działaniem chcemy być kojarzeni, a nie z jakimś fanatyzmem czy chuligaństwem, jak przedstawiają nas opiniotwórcze media - dodaje.
Akcja "Wielkopolanie Powstańcom" zdaje się być pożyteczna w co najmniej dwóch aspektach. W pierwszym, tym najważniejszym, uświadamiającym historycznie pamięć o bohaterach i ich bohaterskich czynach, ale i drugim: socjologicznym, pokazującym kibiców w pożytecznym, do tego bezinteresownym działaniu, którego widzieć nie chcą żyjące wciąż stereotypami kibica-bandyty komercyjne media?
Michał Bondyra